"Super Express": - Czuje pan duży zawód po przegranej z Chorwacją?
Jacek Bąk: - Tu nie ma dyskusji: byli lepsi od nas. Ale myślałem, że będziemy lepiej wyglądali. Jeden Nicola Zalewski to za mało. W ogóle to za mało było w naszej grze zadziorności. Nie widziałem tej złości, pazerności na to, że chcemy wyrwać te punkty. Taki Luka Modrić miał w sobie więcej pary od naszych graczy. Był wszędzie.
- Po kim spodziewał się pan więcej?
- Jakub Kamiński wrócił do kadry. Myślałem, że zagra tak, że będzie się paliło. A tu nic. No, fajną fryzurę miał. Tym się wyróżnił. To tak pół żartem, pół serio, bo cenię go. Ma chłopak potencjał. Ale musi mieć w sobie też więcej odwagi na zasadzie: teraz to ja wam wszystkim pokażę, co potrafię.
- Grzegorz Lato powiedział nam, że w tej kadrze brakuje pazura. Co pan na to?
- Ma rację. Nie widziałem, żeby nasi gracze szli jak do pożaru. Tu powinno się palić! Ale w nas nie było ognia. Zagraliśmy, przegraliśmy i tyle. Zawsze byliśmy spóźnieni, zawsze jedno tempo za rywalem. Jak to możliwe, że chorwacki napastnik Igor Matanović oddał tyle strzałów?! Nie rozumiem, jak mogliśmy do tego dopuścić. Dobrze, że nie padły z tego gole. Plus jest taki, że nie murujemy się, ale nie może być też taka wesoła piłka. Musimy wykazać większą koncentrację.
- Wspomniał pan o Zalewskim. To powiew świeżości w tej drużynie?
- Wykorzystuje szybkość, technikę, łatwość dryblingu i poruszania się. To zawodnik innego pokroju. Widać to gołym okiem. Chciałbym, żeby inni kadrowicze "sprzedali" swoje umiejętności tak, jak on to zrobił. Zależało mu, aby się pokazać, bo nie gra w Romie. Chciałbym, aby po jego lewej stronie tak prezentował się Kiwior, żeby się z nim wymieniał, napędzał akcjami.
Paweł Golański o występach w Lidze Narodów. Padły słowa o przebłyskach, tego oczekuje od kadrowiczów
- Kiwior to największy przegrany?
- Dobry gracz, ale widać było ze Szkotami, że nie gra w Arsenalu. Nie może być zadowolony tylko z tego, że jest w tym klubie. Latem powinien odejść. Ale to musi wyjść od niego. On musi to czuć. Tak jak ja kiedyś odszedłem z Lyonu. Nie chcieli mnie puścić, ale każdego dnia chodziłem do szefów. Pewnie już mieli mnie dość, aż w końcu wyrazili zgodę na transfer. Odszedłem do Lens. Najpierw na wypożyczenie, a potem mnie wykupili. Dla mnie Kiwior może być mocnym punktem kadry, ale musi grać w klubie. To powinno być dla niego priorytetem. Jak już jesteśmy przy obronie, to jeszcze jedna rzecz się nasuwa.
- Co konkretnie?
- Nie mamy lidera tej formacji. Kogoś takiego jak Kamil Glik, który był przed laty jej szefem. Podpowiadał, kierował, poustawiał pozostałych. Po prostu rządził i były efekty. A teraz takiego szefa nie widać. Zauważyłem, że nasi obrońcy dają się tak łatwo przestawiać rywalom. Zastanawia mnie także to, dlaczego ciągle gramy trójką w obronie? Przecież czwórką byłoby nam łatwiej. Po co się tak tego ustawienia trzymamy?
- Co jeszcze nie funkcjonowało w naszym zespole?
- Środek pola, a to serce drużyny. Było w nim za dużo miejsca i dlatego takie "smrody" powstawały. Jak to nie działa, to jesteś w opałach. Powinniśmy wyżej rozbijać akcje rywali, a nie dopiero przed polem karnym. Nie robiliśmy tego wcześniej i obrońcy mieli u siebie "młyn". Kacper Urbański to nie jest zawodnik od odbioru, choć akurat to on wywalczył piłkę, po której Sebastian Szymański strzelił gola ze Szkotami. Ten ostatni zwrócił moją uwagę, bo on nie kalkuluje. Jak idzie do obrony, to właśnie na całego, żeby odzyskać piłkę. To mi się w nim podoba.
- A Zieliński w nowej roli?
- Zrobi kółeczko, balans, piłkę pod nóżką przełoży. Wszystko ładnie, ale przestrzeni tym nie zdobywamy. A ja oczekuję, że jak już kiwnie rywala, to potem "ciasteczko" do Lewandowskiego zagra, a ten zamieni to na gola. Ale tego nie widzimy. No, i Zieliński musi grać wyżej.
- Wywołany Lewandowski z Chorwacją oddał tylko jeden strzał. Zawiódł?
- Powinniśmy się cieszyć, że mamy takiego piłkarza. Nie wyliczałbym mu strzałów. On musi mieć wsparcie. A w tej sytuacji, gdy trafił w poprzeczkę zachował się jak profesor. Widać u niego klasę. Niektórzy w takiej sytuacji, to by się mogli tylko połamać.
Jan Tomaszewski niezadowolony z pomysłu selekcjonera Probierza. "On nie nadaje się do takiej gry!
- Czego oczekuje pan za miesiąc od kadry?
- Spodziewam się innych meczów. Liczę na to, że zagramy z zębem. Gramy u siebie, więc kibice będą napędzać kadrę. Jest we mnie wiara w to, że trener Michał Probierz poukłada ten zespół. Nie możemy być wyłącznie "szachistami", bo samo przesuwanie się nic nam nie da.
- Co jeszcze?
- Przydałby się nam charakterny zawodnik w środku pomocy, który "podostrzyłby" grę, bo za łatwo rywale teraz z nami tam mają. Dobry w parterze i w powietrzu. Taki gość, który harowałby i robił czarną robotę dla drużyny.