"Super Express": - Trener Lecha Nenad Bjelica prowokuje was. Nam powiedział: "Nie trzeba być Realem, aby wygrać z Legią". Co ty na to?
Miroslav Radović: - Każdy ma prawo mówić co chce. Niech udowodnią w Warszawie, jak są mocni. Czy wygrają to się okaże. Szanuję przeciwnika, ale to spotkanie musimy zagrać dobrze i zwyciężyć. Innego wyjścia nie widzę, bo tabela mówi wszystko.
- Może słowa szkoleniowca wynikają z tego, że w ostatnich dwóch sezonach na Łazienkowskiej to Lech częściej był górą.
- Tak, byliśmy zbyt gościnni. Mecze z nimi zawsze są trudne. Jesteśmy w takiej sytuacji, że potrzebujemy punktów. Zwycięstwo to nasz priorytet. Po dobrym występie z Lechią przyszła porażka z Pogonią, która nas boli. Za łatwo traciliśmy bramki, rywal wyprowadzał kontry i nas punktował.
- Ile dajecie sobie czasu, aby wydostać się z grupy spadkowej?
- Bardzo ważne są dla nas trzy najbliższe kolejki. Plan to zdobyć w nich dziewięć punktów. Musimy wierzyć, że to zrobimy. To nasz cel. Jeśli tego dokonamy to wskoczymy do pierwszej ósemki i nasza sytuacja się odmieni.
- Na czym opierasz optymizm?
- Na ostatnich występach. Mimo wysokiej porażki z Realem były dobre fragmenty z naszej strony. Pokazaliśmy, że potrafimy stworzyć i rozegrać fajne akcje z tej klasy zespołem. Po zmianie trenera nasza gra wygląda dużo lepiej. Brakuje nam powtarzalności, wygrania dwóch czy trzech meczów z rzędu. Wtedy wróci pewność siebie i po takiej serii powinno to "ruszyć".
- Opinie na temat występu z Realem są podzielone: jedni doceniają waszą postawę, a drudzy jednak podkreślają, że gdy przegrywa się 1:5 to nie ma się z czego cieszyć. Zgadzasz się?
- Wstyd to był z Dortmundem. Początek z Realem wyglądał dobrze. OK, jest wysoka porażka, ale graliśmy z jednym najlepszych klubów, który triumfował w ostatniej Lidze Mistrzów. Wynik mógł być inny, bo mieliśmy sytuacje, których nie wykorzystaliśmy.
- Wróćmy do starcia z Lechem. Do którego meczu z "Kolejorzem" masz sentyment?
- Do tego pierwszego. W debiutanckim sezonie po przyjściu do Legii przed dziesięcioma laty strzeliłem Lechowi gola w końcówce. To była cenna bramka, bo wygraliśmy 3:2. Wyjątkowy smaczek miał dla mnie ten mecz.
- Ze strony którego piłkarza Lecha grozi wam największe niebezpieczeństwo?
- Trzeba uważać na Szymona Pawłowskiego, bo to zawodnik, który potrafi zrobić na boisku różnicę. Nie wiem, czy wystąpi Marcin Robak, ale to groźny napastnik. Jeśli zagramy od początku z taką pasją, jak z Lechią, to o wynik jestem spokojny i się nie obawiam tego meczu.
- W Legii odżył chyba Vadis Odjidja-Ofoe. To może być najlepszy piłkarz ligi?
- Ma papiery na granie. Przypomina mi Ondreja Dudę, nawet Danijela Ljuboję. Vadis lubi grać kombinacyjnie, a mnie to odpowiada. Fajnie, że taki gość przyszedł do Legii. Na początku było dużo krytyki pod jego adresem, ale z każdym meczem wygląda coraz lepiej. Może dużo pomóc drużynie i być znaczącą postacią.
- Zamieszanie między właścicielami Legii ma wpływ na zespół?
- Jesteśmy od tego, aby grać. Na to, co się dzieje "na górze", nie mamy żadnego wpływu.
- Trener Jacek Magiera to powiew świeżego powietrza po Besniku Hasim?
- Nie wypada mi mówić o Hasim, bo byłem za krótko, a najłatwiej zwalić winę na trenera. Teraz zdecydowanie jest lepsza atmosfera. W końcu przyszedł człowiek, który zna realia i kojarzy się z Legią. A to jest mega, mega ważne.
- Legia jest w stanie odrobić straty i włączyć się do walki o tytuł?
- Wierzę, że tak. Gdybym nie wierzył to znaczyłoby, że nie zasługuję, aby nosić koszulkę Legii.
Ostatnie mecze Legia Warszawa - Lech Poznań na Łazienkowskiej:
Sezon 2014/15
Legia - Lech 2:2 (27.09.2014)
Legia - Lech 1:2 (9.05.2015)
Sezon 2015/16
Legia - Lech 0:1 (25.10.2015)
Legia - Lech 1:0 (15.04.2016)
Sezon 2016/17 Superpuchar Polski
Legia - Lech 1:4 (7.07.2016)