Dawid Kudła

i

Autor: cyfrasport Dawid Kudła

Beniaminek kontra czempion

Mistrz Polski zagra w Katowicach. Ale bramkarz GieKSy się nie denerwuje. „Jest okazja na naprawdę wielkie bum!” [ROZMOWA SE]

2024-08-24 7:48

Wygrana w Mielcu i remis w Gliwicach – katowicki beniaminek ekstraklasy u progu sezonu radzi sobie bardzo dobrze w meczach wyjazdowych. Za to Bukowa wciąż pozostaje nieodczarowana. Najpierw były porażki 1:2 z Radomiakiem i 0:1 z Rakowem, ostatnio zaś – bezbramkowy remis z Motorem. W niedzielę (14.45, transmisja w Canal+ Sport 3) pierwszego zwycięstwa ekstraklasowego na własnym stadionie od 19 lat (czerwiec 2005, 1:0 z Górnikiem) GieKSa będzie musiała szukać w starciu z Jagiellonią. - Mistrz jest w naszym zasięgu! - deklaruje Dawid Kudła w rozmowie z „Super Expressem”.

„Super Express”: - Zacznijmy okolicznościowo: mecz z Motorem był pana setnym występem w koszulce GieKSy. Jak wrażenia?

Dawid Kudła: - Było trochę emocji towarzyszących temu „jubileuszowi”. Na szczęście okazał się dla mnie pomyślny, bo „na zero z tyłu”.

- Tak w ogóle, biorąc pod uwagę fakt, że wrócił pan do ekstraklasy po pięciu latach od ostatniego w niej występu, jest pan zadowolony z „pierwszych kotów za płoty”?

- Te pięć lat to był kawał czekania, ale i kawał dobrej roboty zrobionej przez nas w GieKSie. Więc wydaje mi się, że ten awans to była nagroda za całokształt, za dobrą i rzetelną pracę. Cieszę się ogromnie, że udało się wrócić do elity. A co do tych 5 spotkań, na pewno mam pretensje do siebie za Piasta: można tam było drugiej bramki uniknąć na pewno.

- A pięć punktów drużyny na koncie po pięciu kolejkach – przy dwóch czystych kontach - też daje panu poczucie zadowolenia?

- Mały deficyt punktowy jest. „Zera z tyłu” cieszą, ale wciąż nie ma zwycięstwa na Bukowej. A mam wrażenie, że wszyscy – my i kibice – trochę się już niecierpliwią, czekając na to zwycięstwo.

- Tylko jak o zwycięstwie myśleć, skoro sam mistrz przyjeżdża?

- Tym bardziej jest okazja na naprawdę wielkie „bum!”. No bo jeśli wygrywać, to najlepiej z mistrzem Polski! To byłby świetny prezent od nas dla naszych fanów, tak mocno w nas wierzących i dopingujących. W poprzednim sezonie w pierwszej lidze byliśmy mocniej u siebie, więc musimy to przenieść teraz na ekstraklasę. Tym bardziej, że teraz mieliśmy bardzo dużo czasu na odpoczynek; od poprzedniego meczu w niedzielę minie dziewięć dni. A Jagiellonia będzie przecież mieć w nogach – i w głowach - czwartkowy mecz z Ajaksem.

- Ale to zawsze mistrz, na dodatek bardzo skuteczny w minionym sezonie.

- To prawda. Ale myślę, że ekstraklasa jest bardzo wyrównana, każdy z każdym może wygrać. Uwierzyłby pan w wygraną Stali Mielec z faworyzowanym Piastem?

- Trudno to było przewidzieć…

- No właśnie. Więc i Jagiellonia jest w naszym zasięgu. Tak, postawią nam trudne warunki, ale mamy swój plan na ten mecz.

- A oni mają i Afimico Pululu, i Jesusa Imaza, o innych łowcach goli nie mówiąc.

- Na przykład Jarka Kubickiego, który odżył i parę bramek strzelił w tym sezonie. Jagiellonia ma z przodu bardzo duży potencjał ofensywny, zwłaszcza patrząc na naszą ekstraklasę. Od dawna obserwuję Imaza i nie dziwię, że ma już niemal status legendy Jagi. Nieobliczalny, świetny technicznie, po prostu największe zagrożenie w szeregach rywali. Ale ja też mam już swoje doświadczenie i te słabsze jego punkty widzę. A poza tym – choć może dla niektórych zabrzmi to głupio… - jeżeli my zagramy swoją grę, to nie będzie mieć znaczenia, czy zagra Imaz, czy ktokolwiek inny.

- Czyli – powtórzmy – można wygrać z Jagiellonią?

- Oczywiście. Na pewno jest mocniejsza w ofensywie niż w obronie. Klucz do wygranej tkwi więc w szczegółach; w tym, jak my tę wiedzę o słabszych stronach rywala wykorzystamy. Bo – mam wrażenie – nasz potencjał w ataku wciąż jeszcze nie jest w pełni wykorzystany!

Sonda
Czy GKS Katowice utrzyma się w ekstraklasie?
Najnowsze