Nicki Bille Nielsen: Futbol to emocje. Nigdy nie zagram w Legii Warszawa [WYWIAD]

2016-01-30 16:33

Duński napastnik Nicki Bille Nielsen (27 l.) ma opinię niegrzecznego chłopca. - Robiłem w życiu głupie rzeczy, ale wyciągałem też wnioski - mówi nowy nabytek Lecha Poznań. Jeszcze zanim kopnął piłkę na pierwszym treningu, zadeklarował, że… nigdy nie zagra w Legii.  - Futbol to nie tylko biznes ale przede wszystkim emocje - mówi Nicki. W Poznaniu już go kochają!

"Super Express": - Jesteś niegrzecznym chłopcem?

Nicki Bille Nielsen: - Jestem po prostu sobą, nie udaję kogoś innego. Mówią na mnie Bad Boy ale ja jestem dobrym chłopakiem. Jestem otwarty na ludzi, nie czuję się wielką gwiazdą, jestem towarzyski i zawsze uśmiechnięty.  Zrobiłem w życiu kilka głupot, ale wyciągam wnioski i się uczę. Dzięki temu jestem tym kim jestem.

- Nie każdy jednak pije piwo na boisku…

- To była 93. minuta meczu, strzeliłem karnego i pobiegłem cieszyć się z kibicami. Reaguję emocjonalnie, nie miałem takiego planu. Jeden z fanów miał w ręku piwo, wziąłem łyka… nie zastanawiałem się. To była  ogromna radość a przecież gra się dla kibiców, więc to normalne, że chciałem świętować razem z nimi. Futbol to nie tylko biznes ale przede wszystkim emocje.

Ekstraklasa: Szalony Duńczyk w Lechu [GALERIA]

- Twoje deklaracja, że nigdy nie zgrasz w Legii to też emocje?

- Ja jestem po prostu lojalny i szanuję kibiców, są dla mnie bardzo ważni. Przejście do największego rywala Lecha nie wchodzi w grę. Dałbym się pociąć za koszulkę mojego klubu, a teraz tym klubem jest Lech. Owszem, grałem już w kilku zespołach, ale zawsze dawałem z siebie wszystko i byłem lojalny. Uważam, że to nic wyjątkowego, taki po protu jestem. Kocham piłkę nożną.

- Co poza piłką?

- Przede wszystkim rodzina. Mam pięcioro rodzeństwa, wspaniałych rodziców i syna, który ma już 5. lat. Oni są dla mnie wszystkim. Kiedyś grałem też na perkusji, może znów do tego wrócę, po meczu można odreagować. W Poznaniu mam też plan na nowe hobby, czyli naukę języka polskiego.

- Iloma językami mówisz?

- Znam duński, norweski, szwedzki, angielski, francuski, włoski, hiszpański, rozumiem też po niemiecku. Polski wydaje się bardzo trudny, ale na pewno będę się uczyć i poświęcę na to dużo czasu.

-  Masz sporo tatuaży. Czy one coś znaczą?

- Niektóre z nich są dla mnie bardzo ważne, inne mniej. Jest np. Michael Jordan, który był wyjątkowym człowiekiem, jest raper Notorious B.I.G. Mam też fragment obrazu Caravaggio - Dawida z głową Goliata. Lubię sztukę i szczególnie tego artystę, ale też myślę, że jestem taką mieszanką Dawida z Goliatem…

- Wróćmy do piłki. Twój wzór z dzieciństwa?

- Był nim Brazylijaczyk Ronaldo. Kiedyś miałem nawet taką śmieszną fryzurę z grzywką jak on. Zawsze podziwiałem też Gutiego i marzyłem, że z nim gram. On miał takie asysty, że przy nim strzeliłbym ze 40 goli w sezonie! Jeśli chodzi o zespoły, to tak jak mój tata jestem kibicem Evertonu, to mój ukochany klub z dzieciństwa.

- W Lechu bardzo liczą na twoje gole. Czujesz presję?

- Wiem, że jest wielka presja, ale ja to kocham. Jeśli poradzisz sobie pod presją, jest cudownie. Jeśli nie, przeżywasz ciężkie chwile, ale to one czynią cię mocnym. Miałem z życiu wiele trudnych momentów, upadałem ale zawsze wstawałem i byłem mocniejszy. Nigdy nie spuszczam głowy, zawszę się podnoszę i walczę. Wiem, że Lech też miał takie trudne momenty, ale jest już lepiej, a będzie jeszcze lepiej. Przyszedłem tu po to, by razem z kibicami świętować mistrzostwo Polski.

Najnowsze