Trener dziwak nie daje pograć Smolarkowi

2010-03-11 17:00

Dziwne rzeczy dzieją się w Kavali. Ebi Smolarek (29 l.), który dochodzi do wysokiej formy, w ostatnich meczach był zmieniany jeszcze w pierwszej połowie, mimo że grał bardzo dobrze! - Nasz trener, Aad de Mos (63 l.), lubi tego typu zmiany. Pewnie, że chciałbym grać dłużej, ale nie będę się skarżył, bo pod wodzą Holendra nie przegraliśmy od pięciu meczów - mówi Smolarek "Super Expressowi".

W dwóch ostatnich meczach Ebi schodził z boiska w 32. i 38. minucie. Zwłaszcza przykład z przedostatniego spotkania, przeciw Pantharakikosowi (3:1), jest zdumiewający.

Patrz też: Capello ostrzegł Jamesa

- Grałem bardzo dobrze, już w 6. minucie zdobyłem prowadzenie dla Kavali. Potem uratowałem zespół przed stratą bramki, bo wybiłem piłkę z linii bramkowej. Rozkręcałem się z minuty na minutę, a tu nagle zmiana. Trener ściągnął mnie z boiska - opowiada nam Smolarek, który postanowił zapytać de Mosa, o co chodzi.

- Powiedział mi: "Spokojnie, Ebi. Ty już swoje w tym meczu zrobiłeś". Tłumaczyłem, że wolałbym zostać na boisku i próbować strzelić drugą, a może nawet trzecią bramkę, ale tylko się uśmiechnął. Zresztą, to nie dotyczy tylko mnie. Aad de Mos lubi takie szybkie taktyczne zmiany. Poza mną już bodaj pięciu graczy zostało tak szybko ściągniętych z boiska. Nie narzekam jednak, bo de Mos to świetny fachowiec. Pod jego okiem prezentujemy się naprawdę dobrze. W ostatniej kolejce, w meczu z Arisem Saloniki (1:1), sytuacja się powtórzyła. Ebi pograł sobie raptem 32 minuty.

Przeczytaj koniecznie: Fenomenalna Argentyna

- I znów taktyczna zmiana. Mamy trochę niedosytu po tym meczu - przyznaje Smolarek. - Aris to nie tylko nasz derbowy rywal, ale i główny przeciwnik w tym sezonie. W tabeli jest na piątym miejscu, a my tuż za nimi. Musimy ich wyprzedzić, bo piąta lokata daje start w pucharach. Druga droga prowadzi przez Puchar Grecji. Jesteśmy w półfinale, gdzie zagramy z... Arisem. Ta rywalizacja jest bardzo gorąca, Saloniki dzieli od Kavali 150 kilometrów. A co do fanów Kavali, to jestem zadowolony. Po tym jak strzeliłem niedawno dwa gole Panathinaikosowi, to tu, w mieście, zna mnie już chyba każdy - śmieje się Ebi, który zdążył polubić Grecję. - A zwłaszcza Greków - precyzuje. - Mili, uśmiechnięci. No i grecka kuchnia. Skoro mieszkam teraz nad Morzem Egejskim, to nie odmawiam sobie ryb i owoców morza.

Reprezentacja Polski? - Nikt się ze mną nie kontaktował. Ale wraca mi siła do gry i skuteczność, więc w razie czego jestem gotowy - deklaruje.

Najnowsze