Artur Wichniarek: Nie przyjechałem się dorobić (WYWIAD)

2010-07-01 10:15

Wczoraj Artur Wichniarek (33 l.) podpisał kontrakt z mistrzem Polski, któremu chce pomóc awansować do Ligi Mistrzów.

"Super Express": - Niedawno rozmawialiśmy o twoim domu w Berlinie i planach na przyszłość, nawet nie wspominałeś wtedy o grze w Lechu...

Artur Wichniarek: - Bo wtedy nie było jeszcze propozycji z Lecha. Ona padła pod koniec ubiegłego tygodnia. Przez weekend miałem czas do zastanowienia. We wtorek podjąłem decyzję i tego samego dnia dotarłem do Poznania. Mój menedżer Andrzej Grajewski jest na miejscu, to też pomogło szybko załatwić transfer.

- Czy to Andrzej Juskowiak namówił ciebie na grę w Lechu?

- Andrzej skontaktował się ze mną i zabiegał o ściągnięcie mnie do Lecha. Ale wszystko było uzgodnione z trenerem Zielińskim, który uznał, że mogę przydać się drużynie.

- Miałeś też propozycję z 2 Bundesligi, z Unionu Berlin. Czyżby oferta Lecha była lepsza finansowo?

- O wyborze Lecha nie zadecydowały pieniądze. Po 10 latach gry w Bundeslidze sprawy finansowe nie były aż tak ważne. Nie przyjechałem do Polski się dorobić. Zadecydowały względy sportowe, to że będę mógł powalczyć o dużą stawkę, i to w klubie, w którym jako 17-latek zadebiutowałem w polskiej lidze.

- Masz tylko 2 tygodnie na zgranie się z zespołem przed pierwszymi meczami w eliminacjach LM. Trochę mało.

- To kończmy rozmowę, bo każda chwila jest cenna... (śmiech). Jeśli testy medyczne, które przejdę za chwilę, wypadną pomyślnie, to jeszcze dzisiaj dołączę do kolegów w Austrii. Chcę jak najszybciej poznać nowych kolegów i zgrywać się z nimi.

- Na jak długo podpisałeś kontrakt?

- Na rok z opcją przedłużenia na kolejne 12 miesięcy.

- A co z żoną i córkami, ściągasz je do Poznania?

- Nie, zostają w Berlinie. Córka pójdzie tam do szkoły. To dla mnie nowa sytuacja, ale jakoś to rozwiążemy.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze