Skąd my to znamy? Na trybunach komplet publiczności, wspaniała atmosfera i efektowna oprawa, a na kolejnym meczu pustki z powodu zamknięcia trybuny lub w skrajnych przypadkach całego obiektu - taki scenariusz w polskiej piłce powtarza się notorycznie. Swego czasu wojewoda mazowiecki bardzo często zamykał stadion Legii Warszawa, a teraz podobna sytuacja spotkała Widzewa Łódź.
W miniony weekend RTS grał u siebie z Motorem Lubawa, a mecz ten był wielkim świętem. Zainaugurował bowiem nowy stadion klubu przy al. Piłsudskiego. Na trybunach zasiadł komplet osiemnastu tysięcy widzów (jak na mecz trzeciej ligi to ewenement na skalę światoweą), którzy stworzyli niepowtarzalną atmosferę. Swoje kilka minut miała też grupa najzagorzalszych fanów Widzewa, która przygotowała oprawę i odpaliła race.
To jednak nie spodobało się wojewodzie łódzkiemu. Zbigniew Rau postanowił ukarać kibiców za niesubordynację i zamknął trybunę "pod zegarem", gdzie pojawiły się środki pirotechniczne. Pozostanie ona pusta podczas najbliższego domowego spotkania RTS-u z Pelikanem Łowicz 25 marca.
- Decyzja została podjęta na skutek negatywnej oceny bezpieczeństwa i porządku publicznego dokonanej przez Wojewodę Łódzkiego, Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi oraz Straż Miejską w Łodzi w związku meczem rozegranym podczas inauguracji Stadionu Miejskiego w Łodzi w dniu 18 marca 2017 r. W związku z tym najbliższy mecz zaplanowany na sobotę 25 marca 2017 r. pomiędzy Widzewem Łódź a Pelikanem Łowicz odbędzie się bez udziału kibiców, którzy wykupili karnety na miejsca zlokalizowane na trybunie D, czyli "pod zegarem" - czytamy w uzasadnieniu decyzji wojewody.