W tygodniu Lech skompromitował się w Pucharze Polski. Został wyeliminowany z rozgrywek przez drugoligowią Resovię. Dlatego z Koroną chciał zmazać plamę za wpadkę w Rzeszowie. Kolejorz spotkanie w Kielcach zaczął z rozmachem. Od początku narzucił swoje warunki i tempo. Pierwszy strzał oddany przez Dino Hoticia bez problemów wyłapał bramkarz Xavier Dziekoński. Jednak już po chwili golkiper Korony był bezradny. Pokonał go Patrik Walemark.
Wydawało się, że Lech pójdzie za ciosem, a tymczasem został szybko skarcony, bo gospodarze nie zamierzali tylko statystować. Obronę Kolejorza zaskoczył Pedro Nuno. Trzeba przyznać, że poznańscy obrońcy kompletnie zapomnieli o Portugalczyku. W tej sytuacji wyśmienitą asystą popisał się Hiszpan Adrian Dalmau. Wspomniany Nuno zakończył serię Lecha (sześć meczów z rzędu bez straty gola) oraz bramkarza Bartosza Mrozka, który był niepokonany przez 567 minut. To trafienie nakręciło kielczan, którzy odważnie atakowali i kilka razy zrobiło się niebezpiecznie pod bramką lidera.
Co z tą Legią, w końcu się obudzi? Goncalo Feio o postawie, nadziejach i występie z Górnikiem
Gospodarze z animuszem ruszyli także po przerwie. Mariusz Fornalczyk uciekł obrońcom Lecha, ale jego strzał wybronił Mrozek. Po chwili sędzia podyktował rzut karny dla Korony, bo Yoav Hofmeister podczas walki o pozycję został uderzy przez Hoticia. Arbiter skorzystał z systemu VAR. Wprawdzie bramkarz Kolejorza wyczuł intencje strzelca, ale Nuno szansy nie zmarnował i pewnie wykorzystał jedenastkę.
Ale lider ekstraklasy zareagował błyskawicznie. To były dwie zabójcze minuty w jego wykonaniu. W roli głównej wystąpił wspomniany wcześniej Walemark, który dwa razy wykazał się intuicją strzelecką. W ten sposób Szwed ustrzelił hat-tricka! Pierwszą i trzecią bramkę zdobył lewą nogą, a drugą - głową.