Mecz Piast Gliwice - Śląsk Wrocław był kolejnym z cyklu tych o życie dla obu zespołów. "Piastunki" przed sobotnią rywalizacją miały zaledwie szesnaście punktów na koncie - najmniej ze wszystkich ekip grupy spadkowej. Gościa, którzy zamierzali na stadionie przy ulicy Okrzei wygrać, wyprzedzali gliwiczan zaledwie o punkt. W związku z tym, ewentualny przegrany w sobotę, automatycznie znalazłby się w wyjątkowo trudnym położeniu.
Od pierwszych minut widać było, że na triumfie bardziej zależy gospodarzom. W poprzedniej kolejce zespół z Górnego Śląska uratował w końcówce remis w Gdyni z Arką i punkt zdobyty na Pomorzu wyraźnie dodał mu skrzydeł. Wrocławianie pogrążyli się w marazmie na dobre. Drużyna Jana Urbana na początek zmagań w grupie spadkowej przegrała z Górnikiem Łęczna 0:2 u siebie. W sobotę znowu nie wyglądała tak, jakby życzyli sobie tego kibice Śląska Wrocław. WKS był wyraźnie słabszy od rywala z Gliwic i zasłużenie przegrał 0:2 po golach Rafała Murawskiego i Sasy Żiveca.
Dla Piasta Gliwice trzy punkty z soboty mogą okazać się bezcenne. Dzięki nim jest już na trzecim miejscu w tabeli grupy spadkowej, choć ma tylko dwa "oczka" przewagi nad strefą, oznaczającą spadek do pierwszej ligi. Śląsk ma siedemnaście punktów. Tyle samo mają także Cracovia, Ruch Chorzów i Arka Gdynia. Nikt dotąd nie ma gorszego wyniku.
Piast Gliwice - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Rafał Murawski 38, Sasa Żivec 58
Żółte kartki: Stjepanović, Kokoszka, Pawelec
Piast: Szmatuła - Pietrowski, Hebert, Korun, Sedlar, Mójta - Badia (86. Gojko), Murawski, Sekulski (55. Papadopulos), Żivec - Jankowski (86. Masłowski)
Śląsk: Budzyński - Pawelec, Celeban, Kokoszka (66. Augusto), Lewandowski (46. Madej) - Dankowski, Kovacević, Stjepanović (46. Morioka), Pich - Riera - Biliński