Piast pręży muskuły przed wizytą mistrza. „Niech się Raków dowie!”

Piątkowe spotkanie w Gliwicach to dla gospodarzy wyzwanie z wielu stron. Raz – że trudno znaleźć lepszą motywację, niż hasło: „bij mistrza!”. Dwa – że w trzech ostatnich grach Raków delikatnie, ale jednak dawał Piastowi do zrozumienia, kto tu rządzi (trzy razy po 1:0). No i wreszcie argument numer trzy: w paru ostatnich sezonach jesień w wykonaniu gliwiczan bywała koszmarna i zabierała im wszelkie szanse na wysoką lokatę.

Ta obecna też zaczęła się nieciekawie: od porażki 1:2 na własnym stadionie z Lechem, a później – od bezbramkowych remisów w Mielcu i w Zabrzu. Deja vu? - Spokojnie, to dopiero trzy kolejki, a remisy przywożone z wyjazdów trzeba szanować – podkreśla Patryk Dziczek. - Na pewno natomiast potrafimy grać w piłkę i lepiej i odważniej. I tego sami od siebie musimy wymagać w każdej kolejnej potyczce. Nawet jeśli rywalem jest mistrz kraju! - mówi pewnie gliwicki pomocnik.

Raków, grając przy Okrzei, będzie mieć z tyłu głowy świadomość zbliżającego się championsleaguowego rewanżu w Limassol. - Ale ma dwie równe jedenastki – przypomina kapitan Piasta, Jakub Czerwiński. Taryfy ulgowej dla gospodarzy więc nie będzie, choć… działa to w obie strony.

Piast pręży muskuły przed wizytą mistrza

- Bardzo chcemy się w piątek przełamać. Raków nie może się poczuć swobodnie na boisku. Niech się dowie, że mierzy się z silną drużyną. A Piast nią jest! - zapewnia Dziczek, który swych okazji na gole szuka już nie tylko w strzałach z dystansu i z rzutów karnych, jak było dotychczas, ale i przy stałych fragmentach gry. - Owszem, ostatnio piłka „chce mnie trafiać” w polu karnym – uśmiecha się „Dziku”. Może właśnie to będzie nowy, zaskakujący dla rywala, sposób na piątkowe stratowanie mistrza?

Mecz Piast - Lech rozpocznie się w piątek o godz. 20.30 w Gliwicach. Transmisja w Canal+ Sport.