Po niefortunnej akcji część osób próbowała bronić Mateusza Wieteskę. Może przeszkodziła mu maska? Przez nią nie zauważył piłki lub nie dosłyszał bramkarza? Nic z tych rzeczy. Sam obrońca przyznaje, że to jego błąd. Konsekwencje są jednak bardzo poważne, ale stoper przyznaje, że się z nimi liczy.
- Zdaje sobie z tego sprawę, ale nie zapadnę się pod ziemię. Trzeba to przyjąć po męsku: wziąć na klatę i walczyć dalej. Zabrakło tam odpowiedniego porozumienia się z Radkiem Majeckim - zwykłej komunikacji. Usłyszałem jego krzyk, aby zostawić piłkę, ale było już za późno na zmianę decyzji, bo wcześniej rozpocząłem wślizg - cytuje Wieteskę portal SportoweFakty.wp.pl.
Internauci od razu zaczęli krytykować piłkarza, na którego wylano mnóstwo szamba. - Won - pisze jeden z użytkowników Instagrama. Inny wtóruje mu, twierdząc, że "jego czas w Legii dobiegł końca". Kibice Piasta dodawali również, że to właśnie stoper do pary z Tomaszem Jodłowcem jest jednym z największych bohaterów Gliwiczan w tym sezonie.
W tym momencie, na kolejkę przed końcem sezonu, faworytem do zgarnięcia mistrzostwa Polski jest Piast Gliwice, który ma dwa punkty przewagi nad Legią Warszawa. W niedzielę, podopieczni Waldemara Fornalika zagrają z Lechem Poznań u siebie, a obrońcy tytułu z Zagłębiem Lubin, także na własnym stadionie.