Piotr Reiss

i

Autor: Katarzyna Plewczyńska/CYFRASPORT Piotr Reiss

Piotr Reiss przed hitem na Łazienkowskiej. Legenda Lecha szczerze o Kolejorzu i Legii

2021-10-17 12:49

W tym sezonie Lech poczyna sobie wyśmienicie. Teraz formę Kolejorza sprawdzi Legia w hicie 11. kolejki. Mistrz Polski rozczarowuje w tej edycji i spotkanie z poznańskim zespołem jest traktowane w stolicy bardzo poważnie. Były napastnik Lecha Piotr Reiss ocenia postawę byłego klubu w rozgrywkach. Twierdzi, że to najpoważniejszy kandydat to wywalczenia mistrzostwa. Odnosi się także do postawy Legii, wspomina mecze z tym zespołem i wytyka pewną sprawę.

„Super Express”: - Jesteś zaskoczony, że Lech od od początku sezonu dominuje w lidze?

Piotr Reiss: - Lech miał spokojną przerwę letnią, gdy mógł się przygotować do rozgrywek. Nie gra w europejskich pucharach, więc nie jest obciążony dodatkowymi meczami. Najważniejsza była liga. Start pokazał, że Lech w tym momencie jest najpoważniejszym kandydatem do tytułu. To byłoby piękne ukoronowanie, bo w przyszłym roku przypada 100-lecie klubu.

- Lech może pochwalić się najlepszą ofensywą, bo strzelił najwięcej goli oraz najlepszą defensywą, bo stracił najmniej bramek.

- Lech jest bardzo stabilny w tym sezonie, ma bardzo wyrównaną kadrę, co prowadzi do dużej rywalizacji na treningach. Kibice nie muszą się martwić, że gdy zabraknie kogoś z wyjściowej jedenastki to jego następca nie będzie w stanie godnie go zastąpić. Trener Maciej Skorża ma z czego wybierać. I dobrze to funkcjonuje. Przecież zmiany w trakcie meczu nie powodują utraty jakości, lecz jej zwiększenie. W perspektywie długiego sezonu będzie to miało znaczenie. Patrząc na kadry innych ligowców wydaje się, że to Lech na papierze ma najsilniejszy skład w Ekstraklasie.

Maik Nawrocki to największe zaskoczenie w lidze. Legia zarobi na nim miliony

- Mikael Ishak jest najlepszym strzelcem ligi. Jak oceniasz Szweda?

- Gwarantuje bramki w ważnych momentach. Myślę, że walka o koronę to jego indywidualny plan. Takiego napastnika Lech dawno nie miał. Mam nadzieję, że zostanie w Poznaniu jak najdłużej, ale jak będzie tak skuteczny to trudno będzie go utrzymać.

- Pod wrażeniem umiejętności Szweda jest także Andrzej Juskowiak. Przyznał, że Ishak to taki piłkarski zbój, który u rywali wzbudza respekt. Ma rację?

- To silna „9”. Ishak dużo biega, co u jego poprzednika Christiana Gytkjaera nie było tak oczywiste. Widać, że mocno pracuje dla zespołu i co najważniejsze: bardzo dobrze wkomponował się w ekipę Kolejorza. Nie przypadkowo został wybrany kapitanem drużyny. To dla mnie bardzo dobry, dojrzały zawodnik, który wie po co został sprowadzony do Lecha. Ze swojej roli na ten moment wywiązuje się wyśmienicie.

- Znakomicie po powrocie do Lecha prezentuje się Joao Amaral. Wierzyłeś, że Portugalczyk będzie jeszcze przydatny dla zespołu?

- Byłem zawodnikiem i wiem jak ważne jest zaufanie trenera. Amaral przy pierwszej przygodzie z Lechem nie czuł się dobrze. Był sfrustrowany, tęsknił za krajem, bo jeśli nie czuł wsparcia w sztabie szkoleniowym to wiedział, że nie ma czego szukać w Poznaniu. Po powrocie trener Maciej Skorża bardzo mocno mu zaufał. Pokazał mu, że jeśli będzie grał dobrze to dostanie szanse. I teraz widzimy efekty. Amaral ma papiery na granie. Wywiązuje się bardzo dobrze. Prezentuje się bardzo solidnie. Jest skuteczny, asystuje. Nie zostaje nic innego jak tylko się cieszyć, że w końcu sztab mu zaufał i wykorzystuje potencjał Portugalczyka.

Hit Ekstraklasy w stolicy: Legia zatrzyma rozpędzonego Lecha? Piękna bitwa o Polskę

- Jak patrzysz na rozwój Jakuba Kamińskiego, który ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski. To teraz największa perełka w kadrze Lecha?

- Zrobił niesamowity postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu. Widzę, że dojrzał, stał się bardziej męski. Nie wygląda już jak chłopiec, który wchodzi do pierwszego zespołu z akademii, lecz prawdziwy zawodnik. Ściął włosy, więc sieje postrach w lidze. To pół żartem, pół serio. Na chwilę obecną wykorzystuje potencjał czyli szybkość, przebojowość i strzela piękne gole. To duża frajda dla klubu. Liczę, że zostanie w Lechu do końca sezonu. Ale po nim jestem przekonany, że odejdzie za naprawdę bardzo duże pieniądze.

- Masz swojego faworyta wśród młodych graczy na którego rozwój czekasz z niecierpliwością?

- Martwi mnie Filip Marchwiński, który nieco inaczej się zapowiadał. W tej chwili gra po kilka minut. Zatrzymał się trochę w rozwoju. Inne perspektywy miał dwa-trzy lata temu. Pamiętam, jak strzelił gola Legii, który zapewnił drużynie wygraną. Był w gronie najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy wytypowanych przez UEFA. I nagle tego nie widać tego na boisku. Nawet trudno mi określić pozycję na której on się czuje najlepiej. Martwi mnie, że ten jego rozwój nieco wyhamował. To wychowanek Lecha i szkoda byłoby taki talent zmarnować.

Poważne zastrzeżenia co do Lecha Poznań. Legenda Kolejorza grzmi, to powinno się zmienić

- Teraz przed Lechem mecz z Legią. Mistrz Polski nie zachwyca w lidze. Jakie masz przeczucia przed hitem w stolicy?

- Wydaje się, że to idealny, aby Lech wygrał na Łazienkowskiej. Gra efektownie i solidnie. Lech jest faworytem. Oglądałem w Gdańsku i nie mogłem uwierzyć, jak słabo wyglądała Legia na tle Lechii. Jedno co mnie martwi to statystyki. W końcu musi nastąpić przebudzenie warszawskiej drużyny, bo wszystkiego w lidze nie będzie przecież przegrywała. Czy teraz się przełamie? Stawiam na Lecha, że w końcu wywiezie trzy punkty z Warszawy.

- Trener Czesław Michniewicz podkreślał, że to bardzo ważne spotkanie dla Legii, że rzuci wszystkie siły na Lecha. Żartem dodał, że ma w głowie piosenkę z filmu Poranek Kojota „Ta ostatnia niedziela”. Jak odbierasz jego słowa?

- Mimo że Legia punktuje w Lidze Europy, gdzie zarabia olbrzymie pieniądze dla klubu to liga jej odjeżdża. Strata punktów z Lechem praktycznie zmniejszy szanse na mistrzostwo. Trudno będzie odrabiać stracony dystans. Dla Legii to mecz ostatniej szansy jeśli chce się zbliżyć do czołówki. Musi po prostu pokonać Lecha. I trener Michniewicz zdaje sobie z tego sprawę. Na przykład zaskoczyła mnie ostatnio wizyta zagranicznego trenera.

Były reprezentant Polski zaatakował Paulo Sousę. Mocne słowa, powiedział, kiedy go zwolnić

- Masz na myśli sytuację z trenerem Stanisławem Czerczesowem?

- Tak. Był na meczu, pokazywano mu klubowy ośrodek. Dla mnie to wyglądało mało profesjonalnie. Trudno mi wyobrazić sobie taką sytuację na przykład w Manchesterze City, który prowadzi Sep Guardiola, a nagle przyjeżdża z wizytacją Jose Mourinho. To mało profesjonale. Daje się do zrozumienia szatni, że ktoś następny jest w kolejce. I zespół inaczej reaguje. I tak też wyglądał mecz w Gdańsku. To że Legia gra słabo to nie wina trenera Michniewicza, lecz tego co się wokół niej dzieje.

- Co cię zaskakuje w grze Legii?

- W Lidze Europy pokazuje się z bardzo dobrej strony. Solidnie wygląda w obronie. I teraz zaskoczę. W mojej ocenie akurat gra obronna to najsłabsza strona tej drużyny. Tu upatruję szansy dla Lecha, bo jednak defensywa warszawskiej drużyny nie gra w lidze na tak wysokim poziomie jak to ma miejsce w europejskich pucharach. Widziałem na żywo mecz w Gdańsku. Druga i trzecia stracona bramka z Lechią wołają o pomstę do nieba.

- To jaki wynik typujesz w hicie kolejki?

- Myślę, że górą w hicie będzie Lech. Po pierwsze: podtrzyma dobrą passę w obronie i nie straci gola. Po drugie: potwierdzi, że jest najskuteczniejszy w lidze. Stawiam na 2:0 dla Kolejorza.

- Jakie masz najlepsze i najgorsze wspomnienia związane z występami przeciwko Legii?

- Pamiętam porażkę 1:3 na Łazienkowskiej, gdy naszą taktyką był słynny „półksiężyc”. Arek Malarz w ciągu półgodziny musiał trzy razy wyciągać piłkę z siatki. Miłe wspomnienie to wygrany Puchar Polski. Zespół oparty był wtedy na zawodnikach z Wielkopolski. Cieszył mnie też hat trick w 1998 roku, który dał nam utrzymanie w lidze. Pokonałem wtedy Grześka Szamotulskiego, mojego dobrego kumpla, którego serdecznie pozdrawiam.

Nowa praca byłego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Czeka go wielkie wyzwanie

Sonda
Legia Warszawa vs Lech Poznań - kto wygra?

Najnowsze