Bartosz Bosacki

i

Autor: Cyfrasport Bartosz Bosacki

Poważne zastrzeżenia co do Lecha Poznań. Legenda Kolejorza grzmi, to powinno się zmienić

2021-10-15 12:09

W niedzielę hit ekstraklasy Legia – Lech. Te mecze przykuwają uwagę całej Polski, bez względu jakie miejsca drużyny zajmują w tabeli. Lider z Poznania będzie chciał utrzymać pozycję lidera, a Legia przełamać się w lidze, bo na razie błyszczy tylko w Lidze Europy. - Mecz z Legią jest ważny, ale nie decyduje o mistrzostwie Polski – mówi były piłkarz Lecha Bartosz Bosacki, który wielokrotnie grał przeciwko Legii.

Super Express: Lech wyprzedza Legię o 12 punków i 14 pozycji w tabeli, więc jest chyba faworytem?

Bartosz Bosacki: - Nie patrzę na tabelę, ale na potencjał obu drużyn. Te zespoły powinny walczyć o najwyższe cele. Nie spodziewam się łatwego meczu dla Lecha ze względu, że Legia jest znacznie niżej. Nie gra ona skutecznie ani porywająco, ale w którymś momencie to się zmieni. Dla Lecha trochę niefortunnie, że była przerwa na kadrę, bo to jest korzystniejsze dla Legii. Trener Michniewicz miał czas zareagować i spokojnie popracować z zespołem, i nie ma z tyłu głowy, że za parę dni gra w Lidze Europy. Myślę, że odpoczęły głowy piłkarzy Legii po emocjach w ostatnich meczach.

- Za większością drużyn 10 kolejek tego sezonu. Lech jest głównym faworytem do mistrzostwa?

- Po 10 kolejkach można wyciągać takie same wnioski, jak na początku sezonu. Wszyscy w Poznaniu oczekują, że Lech będzie się bił o mistrzostwo, a w ostatnich latach wychodziło to z różnym skutkiem. Ten sezon pokazuje, że szanse są większe, ale ja studzę optymizm. Wiele razy jesień była dobra, może nawet lepsza niż teraz, a później coś się psuło. Tak było choćby za trenera Ivana Djurdjevicia, który został zwolniony. Mistrzostwo zdobywa się całym sezonem, a nie 10. kolejkami, ani jednym meczem z Legią.

Niemcy mają nowego idola. Jest lepszy od Podolskiego!

Mikael Ishak i Artur Boruc

i

Autor: Cyfrasport Mikael Ishak i Artur Boruc w walce o piłkę.

- Ale Lech wygrywając w Warszawie powiększy przewagę nad Legią do 15 punktów, to chyba dużo?

- To sporo, ale do zdobycia jest jeszcze tyle, że przewagę można stracić, a druga strona może ją odrobić. Pamiętam, że gdy byłem kapitanem drużyny, to zawsze powtarzałem chłopakom, że mecz z Legią jest ważny, ale nie możemy go traktować w kategorii meczu o mistrzostwo świata, bo takie podejście może bardziej zaszkodzić niż, że to kolejny mecz w lidze, który trzeba wygrać. W perspektywie całego sezonu wygranie z Legią jeszcze nic nie daje.

- Mówiąc o szansach Lecha na mistrzostwo trudno nie zwrócić uwagę na wyrównaną i szeroką kadrę, jeśli do składu nie łapią się tacy piłkarze jak Barry Douglas czy Artur Sobiech. To chyba wielki atut w grze o mistrza?

- Na pewno lepiej mieć więcej piłkarzy niż mniej i trener Maciej Skorża ma w czym wybierać. Wymienił pan dwa nazwiska, ale ja nie zapominałbym o chłopakach, którzy są z akademii Lecha, bo w ostatnich sezonach wielu się pokazało, że wchodząc do drużyny można od razu grać dobrze, wypromować się i być sprzedanym za duże pieniądze.

Fala koronawirusa w Bundeslidze. Aż pięć przypadków w jednym klubie!

- Kogo z młodych ma pan na myśli?

- Oglądałem ostatni mecz ze Śląskiem z trybun i Lech zagrał naprawdę dobrze. Ale gdy patrzyłem na skład Lecha to zgrzytałem zębami, że było tylko trzech Polaków. Jeśli mówimy o tym, że polskie zespoły przez wiele następnych lat będą żyły z transferów, i patrząc, że Lech sprzedaje za duże pieniądze Polaków, a nie obcokrajowców, to z biznesowego punktów widzenia brakuje mi Polaków w składzie. Poza tym, dla samej budowy atmosfery w drużynie, która jest potrzebna do osiągnięcia sukcesu stawiałbym na większa liczbę Polaków w składzie. Patrząc na projekty w których stawia się na obcokrajowców, a myślę głównie o Cracovii, to jakoś nie wypalają. W Lechu są młodzi. Marchwiński przewija się od trzech lat, i gdy dostawał szanse, to wszyscy się nim zachwycali, a teraz dostaje mniej szans. Jest Kozubal, był Klupś, który gdzieś ostatnio zaginął. Oczywiście to są wybory trenera i nie chcę wchodzić w jego kompetencje, bo Lech gra dobrze i może nie trzeba tego zmieniać ?

- Mecze z Legią były dla pana wyjątkowe?

- Były. Śmiałem się zawsze, gdy zbliżał się mecz z Legią, to byliśmy o niego pytani mimo, że wcześniej trzeba było zagrać jeszcze dwa inne. Atmosfera w Poznaniu i Warszawie jest podobna, głównie ze względu na kibiców, którzy potrafią stworzyć fajną atmosferę na stadionie. Po to się gra w piłkę, żeby w takich meczach uczestniczyć. Wygranie meczu z Legią dla zawodnika Lecha i w drugą stronę – zawodnika Legii - było czymś ważnym, a dla mnie jako rodowitego Poznaniaka szczególnie. Dlatego wiele z tych spotkań pamiętam.

- Które najbardziej?

- Na pewno wygrany finał Pucharu Polski z Legią (2004 -red.) i odbieranie tego trofeum na starym stadionie Legii. Ale wszystkie mecze z Legią, nawet te przegrane, były ważne w mojej przygodzie z piłką.

Buksa trafia częściej niż Lewandowski! Zaskakujące wyniki klasyfikacji niemieckiej gazety

Filip Marchwiński: -Nawet nie pamiętam, jak strzeliłem

i

Autor: PRZEMYSŁAW SZYSZKA/SUPER EXPRESS Filip Marchwiński: -Nawet nie pamiętam, jak strzeliłem
Najnowsze