Górnik zawsze blisko górników

i

Autor: ART SERVICE/Super Express

Wpadli na szychtę

Przed Barbórką Jan Urban i Erik Janża z wizytą w kopalni Sośnica. To ważne miejsce także dla Lukasa Podolskiego

2024-12-03 17:04

Czasy, w których piłkarze w kolejce po wypłatę stali wespół z górnikami, a po trzech porażkach ligowych wysyłani byli „na wycieczkę” po kopalnianych chodnikach, słusznie należą już do przyszłości. Górnik jednak od swych korzeni się nie odcina, więc trener Jan Urban i kapitan Erik Janża w przeddzień Barbórki zajrzeli z życzeniami do KWK Sośnica.

- Gdy jakiś czas temu wsiedliśmy z kolegami do kopalnianej szoli (windy – dop. aut.), pomyślałem sobie: „Rany, ci ludzie, którzy tu pracowali, musieli mieć odwagę”. Zdecydowanie bardziej wolę kopać piłkę niż węgiel – Janża nie krył, że niegdysiejsza wizyta całej drużyny w zabrzańskiej kopalni „Guido” (dziś stanowiącej muzeum górnictwa) wywarła na nim ogromne wrażenie. W ojczystej Słowenii takich miejsc przecież nie uświadczy.

Jan Urban o polskim duecie w szatni Barcelony, z humorem i dystansem. Tak postrzega Wojciecha Szczęsnego

Dla Urbana natomiast cechownia kopalni Sośnica, w której we wtorek spotkał się z przedstawicielami załogi oraz z ratownikami górniczymi, nie jest niczym niezwykłym. Barbórka była u niego w domu świętem rodzinnym: górnikiem w kopalni „Bierut” był ojciec szkoleniowca zabrzan, pod ziemią pracowali także jego dwaj bracia. A on w swym zawodowym CV – jako dyplomowany technik-górnik - ma zatrudnienie w kopalni „Kościuszko” w Jaworznie i „Czerwone Zagłębie” w Sosnowcu.

- W okresie gry w Zabrzu też prowadzony byłem na kopalni. Której? Do dziś… nie wiem. Dowiem się przy załatwianiu dokumentów na emeryturę – śmieje się szkoleniowiec Górnika. Cóż, formuła „zakładów opiekuńczych”, zatrudniających sportowców na etatach, była powszechna dla PRL-u…

Żadnej roboty się nie boi? Takiego Lukasa Podolskiego jeszcze nie widzieliście

Nie zawsze jednak wszystko układało się po myśli piłkarzy. Fakt zatrudnienia w danym zakładzie czasami bywał „biczem” na nich. - Kiedy w trzecioligowej Victorii Jaworzno przegraliśmy parę meczów, zamiast prac porządkowych na stadionie, jakie wykonywaliśmy na co dzień, „zapraszano” nas do kopalni. Pod ziemię nie zjeżdżaliśmy, ale przez jakiś czas odrabialiśmy szychtę na powierzchni. Jaką? Na przykład ładowaliśmy do wózków drewniane belki, które pełniły potem rolę sztompli w podziemnych chodnikach – wspomina Jan Urban.

Od gospodarzy wtorkowego spotkania goście z Roosevelta otrzymali pyrlik i żelosko, czyli górniczy młotek i kilof - historyczne atrybuty każdego górnika. Sośnica zaś – przypomnijmy – to miejsce ważne dla innego dzisiejszego zabrzanina. To tu w pierwszych latach swego życia mieszkał - zakochany do dziś w Górnym Śląsku - Lukas Podolski. I to w tutejszej kopalni zatrudniony był jego ojciec Waldemar. Choć i on – jak Jan Urban – swoje dniówki górnicze odpracowywał na obiektach sportowych.

Sonda
Czy Górnik w tym sezonie wywalczy miejsce w pucharach?
Najnowsze