Remis w Zabrzu przed rewanżem stawiał w nieco lepszej sytuacji Legię Warszawa. Jednak nikt w drużynie mistrza Polski nie myślał o tym, żeby w środowym spotkaniu grać z Górnikiem na 0:0. O tym, że nie warto liczyć na taki rezultat przekonała się we wtorek Korona Kielce, która w ostatnich minutach wypuściła z rąk awans do finału.
Bramkę straty musiał odrobić natomiast zespół Marcina Brosza. Zabrzanom mogło się to udać już w pierwszej akcji meczu, kiedy to Igor Angulo wyszedł sam na sam z Radosławem Cierzniakiem i dogrywał piłkę do Szymona Żurkowskiego. Ten miał przed sobą pustą bramkę, ale nie zdołał trafić w futbolówkę. W kolejnych minutach spotkania klarownych sytuacji było jak na lekarstwo.
Ciekawie zrobiło się dopiero w drugiej odsłonie meczu. W 56. minucie, po zamieszaniu w polu karnym, piłkę do własnej bramki skierował Adam Hlousek i jasnym stało się, że jeśli Legia chce wywalczyć awans w 90 minutach, musi zdobyć dwa gole. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat. W 67. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Jarosław Niezgoda.
Napastnik Legii wyszedł sam na sam z Tomaszem Loską, który interweniował przed polem karnym. Była to o tyle niefortunna interwencja, że bramkarz Górnika dotknął piłkę ręką, za co w następstwie zobaczył czerwoną kartkę. Rzut wolny z 17 metrów wykorzystał Michał Kucharczyk, dając wyrównanie. Decydującego gola strzelił w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Niezgoda.
Zobacz również: Chorwackie media ŚMIEJĄ SIĘ z Legii: Myślałem, że to poważny klub!
Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki. Cały sport w jednym miejscu!