- To nie ma prawa się powtórzyć, w ogóle nie biorę pod uwagę takiego rozwiązania - mówi o wydarzeniach sprzed trzech lat Marcin Kamiński. - Nie możemy nawet myśleć, że możemy odpaść, przecież nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę, jesteśmy mistrzami Polski - przypomina obrońca Kolejorza.
Dwaj piłkarze ŁKS Łomża ZAATAKOWANI przez NOŻOWNIKA. Jeden z nich w stanie cięzkim
W Poznaniu początek sezonu jest jednak daleki od ideału. W czterech ligowych meczach Lech zdobył tylko cztery punkty, stracił za to aż sześciu piłkarzy z podstawowego składu. Mecz z Olimpią jest rozgrywany w najgorszym możliwym dla poznaniaków terminie. Prócz "szpitala" w drużynie Maciej Skorża musi brać pod uwagę zbliżające się mecze z Videotonem.
- Pojedziemy w składzie kombinowanym, bo przed nami najważniejsze starcia w tym sezonie: dwumecz o grupę Ligi Europy - zapowiada trener Lecha. - Muszę dać niektórym odpocząć, nie mam wyjścia, choć próbowaliśmy ten mecz przełożyć - zdradza Skorża.
PZPN nie zgodził się jednak na przełożenie terminu, trzeba więc postawić na młodzież i dublerów. To jednak spore ryzyko, a ewentualna porażka pogrąży Poznań w czarnej rozpaczy.
- To by nawet nie była rozpacz, tylko wściekłość i ogromne rozczarowanie - podkreśla Marcin Kamiński. - Teraz każde zwycięstwo, nawet każdy gol, doda nam skrzydeł, musimy się przełamać - kończy stoper Lecha.
Jego lokomotywa wjeżdża jednak w ostry zakręt i widmo katastrofy wisi w powietrzu. Jeśli jednak "Kolejorz" poradzi sobie w Grudziądzu, może wyjechać na prostą i w końcu rozpędzić się, jak przystało mistrzowi Polski.