Choć z pozoru piątkowe zwycięstwo wygladało na łatwe, wcale nie przyszło bez trudu. Ruch Chorzów zwłaszcza do straty bramki ambitnie walczył i próbował wybijać Lecha z rytmu. - Nie utrzymywaliśmy się tak długo przy piłce, bo i przeciwnik postawił dość twarde warunki. Przede wszystkim piłkarze Ruchu w swojej grze byli bardziej agresywni, atakowali większą liczbą zawodników, podeszli wysoko. Ze względu na ten pressing, czasami ciężko się rozgrywało piłkę. Właśnie dlatego nasi obrońcy dość długo przetrzymywali futbolówkę i wymieniali ją między sobą, by zmusić rywala do biegania. W naszym zespole tkwi taki potencjał, że potrafimy wykorzystać najmniejszy błąd rywala i zwyciężyć - mówi reprezentant Polski, Rafał Murawski.
Przeczytaj koniecznie: Lech – Ruch, wynik 3:0. Łotewski Kałasznikow znów demoluje
Według kapitana Lecha, "Niebiescy" mieli swój pomysł na rozegranie tego spotkania.
- Piłkarze Ruchu mieli opracowaną ciekawą taktykę. Trener Fornalik to doświadczony szkoleniowiec i chciał ten mecz poprowadzić po swojemu. Oprócz tego, że zawężali pole gry, to czasami także podwajali krycie. Te dwa zabiegi sprawiały, że brakowało nam swobody w rozegraniu piłki. Na szczęście udało nam się zrealizować to, czego wymagał od nas trener Jose Mari Bakero. Chorzowianie nie mieli żadnej stuprocentowej sytuacji. Lech strzelił trzy gole, a mogło skończyć się wyżej - dodaje "Muraś".
Nie ma co do tego wątpliwości, że wciąż musimy pracować nad naszą grą. W piątek Ruch wyprowadził kilka kontr i nad tym należy popracować. Trzeba jednak pamiętać, że każdy przeciwnik jest inny, preferuje odmienny styl. Bez względu na to z kim gramy, możemy być pewni, że rywal chce nas zaskoczyć, bo mocno się zmobilizował na Lecha w takiej formie - kończy obecny kapitan "Kolejorza".