„Super Express”: - Lech został mistrzem na 100-lecie klubu, ale zdążył się już pożegnać z marzeniami o Lidze Mistrzów. Myśli pan, że ma szansę na dłuższe panowanie w kraju?
Łukasz Surma: - O ile mnie pamięć nie myli, w Poznaniu – z początku lat 80. - mają doświadczenie w obronie zdobytego tytułu. A to ważne – mieć w dziejach klubu taką lekcję. Ale i tak decydująca dla ligowych losów Lecha może okazać się jego pucharowa przygoda i jej długość.
- Odejście Macieja Skorży ma znaczenie?
- Oczywiście. Trener Skorża znał świetnie poznańskie realia, poukładał klub i drużynę. Ta strata będzie jeszcze przez jakiś czas – moim zdaniem - odczuwalna. Z zainteresowaniem oglądam początek pracy trenera Johna van den Broma. Deklarował, że będzie kontynuować „filozofię gry” zgodną z duchem klubu i drużyny. Ale on sam też najpierw musi się jej nauczyć!
Fala hejtu na bramkarza Lecha Poznań po blamażu. Nienawiść, przekleństwa, okropne słowa o wojnie
- Postawa Legii to tylko jednosezonowe potknięcie czy poważniejszy kryzys?
- Zacznijmy od mojego zaskoczenia faktem, że nie poprowadzi Legii w kolejnym sezonie Aleksandar Vuković. Znam go z boiska, tworzyliśmy razem środek pola przez parę lat. Nienawidził przegrywać bardziej niż ktokolwiek inny w szatni! Tę samą pazerność na zwycięstwa widziałem u niego w roli trenera. Wykaraskał zespół z naprawdę wielkich kłopotów; czym innym jest bowiem gra rok w rok o mistrzostwo, czymś zupełnie innym zaś – wyciąganie go spod kreski, walka o utrzymanie. Legia takich doświadczeń nie miała, Aco potrafił to zrobić. Myślałem, że będzie przy Łazienkowskiej trenerem na lata...
- Ale Vuko już nie ma. Więc co będzie z Legią?
- Sam jestem ciekaw, w którą stronę teraz pójdzie Legia. Przyszedł szkoleniowiec, pod skrzydłami którego gra szczecińskiej Pogoni bardzo mi się podobała.
- Jak Kosta Runjaić poradzi sobie przy Łazienkowskiej?
- Legia to trudny klub do grania w nim, ale i do prowadzenia. Pogoń była wyróżniającym się zespołem, jeśli chodzi o sposób gry i wyniki, ale... Warszawa jest specyficzna. Trzeba umieć odnaleźć się w miejscu, w którym każda porażka postrzegana jest przez kibiców bardzo surowo. Widzę jednak, że trener Runjaić jest optymistą. Bardziej chce wygrywać niż unikać porażek – to jego atut. Lubi grać ofensywnie, piłkę „na tak” - to się powinno w Warszawie podobać. Mam wrażenie, że montuje skład na to, by atakować i zdominować każdego przeciwnika.
To on zastąpi w bramce Artura Boruca. Kosta Runjaic dał to wyraźnie do zrozumienia
- A postawa samych piłkarzy? Czy dziesiąte miejsce wywoła u nich sportową złość?
- Nie pamiętam sezonu, w którym Legia nie miałaby ochoty zdobyć mistrzostwa. Medal za wicemistrzostwo z sezonu 2003/04 do dziś wisi u mnie w domu, jestem z niego dumny, ale... w Warszawie wcale nie było to odbierane jako wielki sukces. A co dopiero mówić o miejscu dziesiątym! Niełatwo mentalnie się z tego podźwignąć, ale być może taki sezon, jak miniony, wzmocni zawodników Legii.
- Raków i Pogoń od dwóch sezonów stanowią czołówkę ekstraklasy. Będzie tak dalej czy paliwo się wyczerpie?
- Raków – moim zdaniem - na dłużej się zadomowił w czołówce. Bardzo pomaga mu fakt, że – mimo sukcesów – wciąż nie jest postrzegany jako faworyt. Nie jedzie na mecz wyjazdowy z presją, że musi go wygrać, jak Legia na przykład. Po drugie – jest, w stosunku do Legii czy Lecha zespołem „kameralnym”. Ma mniej nacisków z zewnątrz, robi swoją robotę po cichu, bez presji zewnętrznej, ale i wewnętrznej. To pozwala na dużo więcej spokoju w codziennej pracy. I trzecia rzecz: kiedy patrzę na jego grę, wciąż widzę zespół głodny zwycięstw i świeży. Nie wiem, jak tego dokonuje trener Papszun, ale robi wielkie rzeczy! Potrafi tak dobierać nowych ludzi do Rakowa, że natychmiast „odpalają” i dodają drużynie nowej energii. To ogromna sztuka Z reguły po takich sukcesach, jakie ostatnio notował Raków, następuje wypalenie. W Częstochowie tego nie widzę.
Raków ma nowego bramkarza. Debiutował w Ekstraklasie mając niespełna 17 lat
- A Pogoń bez Runjaicia da radę?
- Bardzo fajnie „portowcy” zagrali pierwszy mecz w europejskim pucharze. W tym samym stylu, co u Runjaicia, choć już go tam nie ma. Ale Kamil Grosicki już na dobre się w Szczecinie zadomowił, w niezłej formie jest Kamil Drygas, cały czas rośnie Sebastian Kowalczyk... Pogoń będzie w czołówce.
- Czarny koń nadchodzącego sezonu?
- Może Jagiellonia? Miała chwilę zastoju, ale jest jedynym klubem z Podlasia w elicie, ma za sobą ogromną rzeszę wiernych kibiców z całego regionu. Myślę, że z tego tylnego siedzenia ligowego będzie naciskać najlepszych.
- Wraca do elity po długiej przerwie Widzew. Wartość dodana ekstraklasy?
- Zdecydowanie. Ogromna rzesza kibiców, karnety rozchodzące się w mgnieniu oka, wielka tradycja. A do tego Janusz Niedźwiedź - świetny trener, specjalista od awansów.
- Ale „bez nazwiska”...
- Według pana! Ja często spotykałem go w ostatnich latach; owszem, w niższych ligach, ale myślę, że nie powinien mieć żadnych kompleksów.
- Pozostali dwaj beniaminkowie – jak nowicjusze w poprzednim sezonie - będą walczyć o utrzymanie?
- Niekoniecznie. Miedź po pierwszej przygodzie z ekstraklasą i po spadku nie straciła – jak to czasami bywa – stabilności w klubie i wróciła do elity. Pewnie tych samych „błędów młodości” już w Legnicy nie popełnią. A Korona? Zawsze bardzo trudno mi się w Kielcach grało; jest tam pewna specyfika... Zresztą samo określenie drużyny - „banda świrów” - jest wymowne.
- Trener Leszek Ojrzyński się od niego odżegnuje!
- Aha. Ale ta kolorystyka kieleckich strojów, atmosfera trybun, głośni kibice... Zawsze była wielka niepewność, kiedy tam jechałem na mecz.
- Bardzo będzie panu brakować w ekstraklasie pańskich byłych klubów, Wisły i Ruchu?
- Na pewno. Oba kluby zawsze będą legendami ekstraklasy, jej wizytówką. Pewnie kilka pierwszych kolejek odpowie na pytanie, czy są w stanie włączyć się do walki o powrót na należne im miejsca. Bardzo natomiast się cieszę, że Ruch – po naprawdę głębokim upadku – idzie w górę.
- Gorący temat to nakaz wystawiania młodzieżowca w meczu ligowym. Sam prowadzi pan zespół w trzeciej lidze. I co pan na to?
- Czasami – wystawiając skład – zapominałem o tym przepisie i nagle okazywało się, że mam w jedenastce dwóch-trzech młodych ludzi; bez oglądania się na paragrafy i regulaminy. Wtedy przychodziła mi go głowy myśl, że ten przepis po prostu jest niepotrzebny.
Kolejne zmiany w Ekstraklasie. Kluby mogą być surowo ukarane, milionowe sankcje
- Również w ekstraklasie?
- Również. Sensem pracy trenera jest to, by wybierać najlepszych, robić to sprawiedliwie, ale i dbać o rozwój młodych piłkarzy. To jest jeden z czynników powodzenia trenerskiej pracy. I nie sądzę, by ktokolwiek z nas – w III lidze czy w ekstraklasie – potrzebuje nad sobą bicza w postaci przepisów czy kary finansowej dla klubu.
- No to na koniec – jednym słowem: kto będzie mistrzem?
- To jest piłka, nieobliczalna. Więc nie wiem. Wiem za to, że ciekawy sezon się szykuje! Może najciekawszy od lat!