"Super Express": - Porażka z Lechią Gdańsk była ceną walki o Ligę Mistrzów?
- Tak... Chyba tak... Wiedzieliśmy, że jeśli nie wygramy tego meczu, to wszyscy zaczną panikować i mówić o kryzysie. Dlatego wystawiliśmy najmocniejszy skład. Dobrze zaczęliśmy, a później może za bardzo chcieliśmy osiągnąć dobry wynik i nie wyszło. Przegraliśmy przez jeden błąd w obronie, po słabym meczu. Można szukać tysiąca wymówek, ale po prostu... nie powinniśmy przegrać.
- Po meczu niektórzy kibice was wygwizdali. Rozumie ich pan?
- Tak. To prawdziwi kibice, byli bowiem na tym meczu po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, przy takim upale. Jeżeli gramy słabo, musimy liczyć się z taką reakcją. To, co powiedział Patryk Małecki o kibicach - a za co będzie ukarany - nie miało prawa się zdarzyć.
- Przed drugim spotkaniem z Apoelem był pan bohaterem. Teraz spadła na pana fala krytyki. Jak pan to znosi?
- Nie może być tak, że we wtorek wszyscy jesteśmy bohaterami, a cztery dni później - wszyscy do zwolnienia. Ale każdy ma prawo do wyrażania swojej opinii. Przypominam jednak, że wygraliśmy pięć z sześciu meczów w LM, grając z dziewięcioma nowymi zawodnikami, awansując do Ligi Europejskiej. Wszyscy są rozczarowani, że to nie Liga Mistrzów, ale mam nadzieję, że dobrze zaprezentujemy się w LE i znów będziemy na fali.
- Słychać opinie, że Wisła straciła już szansę na mistrzostwo Polski...
- (śmiech) To bzdura, w Ekstraklasie nie ma zespołu, który wygrywa wszystkie mecze. W zeszłym roku byliśmy w dużo gorszej sytuacji, a udało się wszystko odwrócić. Całe zamieszanie rozbija się o ten jeden mecz z Lechią. To była głupota, że przegraliśmy... Ale z pewnością powalczymy o tytuł.
- W Lidze Europejskiej gracie z Fulham, Twente i Odense. Na co stać Wisłę w tej grupie?
- Wydaje mi się, że Twente jest zdecydowanie najlepszym zespołem, jednak sprzedali swoich najlepszych piłkarzy, jednego do Fulham. Mimo to Holendrzy są faworytami, Anglicy na pewno są mocni, z Odense też nie będzie łatwo. Ale stać nas na to, aby - zwłaszcza u siebie - pokazać coś specjalnego.
- A w lidze następny mecz gracie z Lechem w Poznaniu...
- Jeśli wygramy, znów będziemy bohaterami. Jeżeli przegramy - krytyka będzie jeszcze większa, a sytuacja trudniejsza. Czeka nas ciężka przeprawa, siedem meczów w osiemnaście dni. W ostatnim sezonie w Poznaniu ponieśliśmy największą porażkę (1:4), choć po przerwie prowadziliśmy 1:0. Teraz nawet remis byłby niezłym wynikiem. Ale spróbujemy wygrać, by jak najszybciej wrócić na pierwsze miejsce w tabeli.