Zgoda, poziom w lidze może i średni, ale jednak warto czekać na takie "rodzynki", jak niedzielne starcie Ruchu z Jagiellonią.
To, co pokazali piłkarze obu drużyn, a zwłaszcza "Niebiescy", przeszło najśmielsze oczekiwania. Siedem goli i kilkanaście kolejnych świetnych sytuacji. Walka od 1. do 93. minuty i tempo, jakiego nie powstydziliby się piłkarze o wiele lepszych lig.
Ambicja taka, że nawet kontuzjowani piłkarze zamiast tradycyjnie "polegiwać" długo na murawie, zrywali się natychmiast i wracali do gry.
Z jednej strony widzieliśmy świetnie dysponowanych Artura Sobiecha i Andrzeja Niedzielana, z drugiej - Kamila Grosickiego i Tomasza Frankowskiego.
Takiego meczu dawno w polskiej lidze nie było, ale dobrze, że w końcu się trafił, bo przywrócił nadzieję, że nawet w naszej Ekstraklasie może być bardzo ciekawie.