Ryszard Tarasiewicz: Muszę wygrywać, by nie podpaść żonie

2011-11-09 3:00

- Kiedy podpisałem kontrakt z ŁKS-em, najbardziej ucieszyła się żona. Bo kiedy za długo siedzę w domu, to jestem nie do życia - śmieje się Ryszard Tarasiewicz (49 l.), nowy trener łódzkiego beniaminka. - Teraz nie mogę wylecieć z pracy, żeby nie podpaść żonie.

Tarasiewicz wraca do Ekstraklasy po ponadrocznej przerwie (po zwolnieniu ze Śląska Wrocław). W Łodzi będzie następcą Michała Probierza, który wprowadził w klubie żelazną dyscyplinę.

- Moje metody są trochę inne, kij i krzyk dobrze działa przez trzy-cztery mecze. Potrafię usiąść i posłuchać, co piłkarze mają do powiedzenia. Ale w drużynie to ja będę szefem. I tylko jeden raz powiem, czego oczekuję od zawodników. Kto się nie dostosuje, nie będzie u mnie grał - mówi wprost Tarasiewicz, który już nie może się doczekać meczu na zakończenie rundy jesiennej. Wtedy ŁKS zmierzy się ze Śląskiem.

Przeczytaj koniecznie: Koszulki na Euro bez orzełka. Dlaczego reprezentacja Polski zagra bez godła narodowego!? SONDA

- Nie będę udawał, że to spotkanie jak każde inne. Przecież na 24 ludzi w kadrze Śląska 20 znalazło się w tym klubie dzięki mnie. Powinno być ciekawie. Ale nie jest tak, że skupiam się na meczu z moim byłym klubem. Przyszedłem do Łodzi po to, żeby utrzymać klub w Ekstraklasie i jestem pewny, że ten cel zrealizuję.

Najnowsze