Sebastian Mila: Mistrzem Polski będzie Śląsk Wrocław [WYWIAD]

2015-02-13 10:12

Transfer Sebastiana Mili ze Śląska do Lechii to jeden z największych hitów w Ekstraklasie od lat. "Roger" dostał kapitańską opaskę i ma poprowadzić gdańszczan do miejsca w pierwszej ósemce. - Nie będę składał deklaracji i opowiadał, jakie to cuda będziemy wyprawiać w lidze. Mogę zagwarantować, że zaangażowania i serca nam nie zabraknie - przyznał w rozmowie z "Super Expressem" Sebastian Mila (33 l.), kapitan Lechii przed hitowym starciem z Wisłą Kraków na inaugurację rundy rewanżowej Ekstraklasy.

"Super Express": - Ostatnio w internecie zamieściłeś zdjęcie z podpisem: córciu powiedz, tato dobrze zrobił idąc do Lechii? No, więc jak: to był dobry ruch z twojej strony?

Sebastian Mila: - Michalinka jest zadowolona z przeprowadzki nad morze, podobnie, jak tata. Decyzja o odejściu ze Śląska nie była łatwa. Potrzebowałem potwierdzenia, że dobrze robię. Chciałem poznać opinię wielu ludzi. Niektórzy mi odradzali przejście do Lechii mówiąc, żebym został w Śląsku i nic nie zmieniał. Jednak wewnętrznie czułem, że to jest właśnie ten moment, że chcę wrócić do Gdańska. Jestem pełen optymizmu. Czuję wsparcie ze strony kibiców, którzy zaczepiają mnie na ulicy i mówią: "Sebastian, wróciłeś do domu".

Skarb Ekstraklasy "SE": Składy, grafiki, terminarz, ciekawostki

- Transfer do Lechii to krok w tył, bo Śląsk walczy o tytuł, a twój obecny klub jest w grupie spadkowej. Lubisz takie wyzwania?

- Podjąłem ryzyko. W życiu trzeba wyznaczać sobie nowe cele, aby cały czas się rozwijać. Należę do ludzi, którzy szukają wyzwań. Potrzebowałem nowego impulsu, dlatego zawiesiłem sobie wyżej poprzeczkę. Trzeba tak robić, aby wspinać się na wyżyny.

- W przerwie zimowej Lechia sięgnęła po klasowych piłkarzy. Będzie nowa jakość?

- Mogę zapewnić, że każdy z nas chce odnosić z Lechią sukcesy. Mila, Wawrzyniak, Wojtkowiak - ta trójka w sumie rozegrała 100 meczów w reprezentacji Polski. Mogę zagwarantować, że jesteśmy bardzo głodni sportowych laurów. Powiem tak: nie mamy czasu, aby marnować swój czas i kibiców. Chłopaków, jak i mnie nie interesuje przeciętność. Zrobimy wszystko, co możliwe, aby Lechia rosła w siłę. Sukces rodzi się w bólach. Może od razu nie będzie kolorowo, ale przyszłość klubu widzę pozytywnie.

- Podczas zgrupowania w Hiszpanii wybraliście się całą drużyną na gokarty. W rundzie rewanżowej Lechia rozjedzie rywali?

- To była zabawa, forma integracji, ja nie jeździłem tylko wybierałem bolidy chłopakom (śmiech). Wygrał Pietrowski przed Wojtkowiakiem. Nie będę składał żadnych deklaracji. Nie chcę pompować balonika i opowiadać, jakie to cuda będziemy wyprawiać w lidze. To nie ma sensu. Wszyscy są zawiedzeni wynikami z jesieni. To nie tak miało wyglądać. Ale teraz jest nowy rozdział, nowa runda, nowe rozdanie. W naszej sytuacji każdy mecz jest z tych o wszystko. Plan na wiosnę jest taki, aby wygrać jak najwięcej meczów, zdobyć jak najwięcej punktów i piąć się w tabeli. Ale to futbol. Tu nic nie da się zaplanować.

- Oczekiwania w stosunku do ciebie są ogromne. Poradzisz sobie z presją?

- Dam radę, nie mam wyjścia, w końcu sam się na to zdecydowałem. To mnie motywuje, a dreszczyk emocji jest jak najbardziej wskazany. Już nie mogę doczekać się piątku, godz. 20.30. Stoimy w tunelu, a ja wyprowadzam chłopaków na mecz. Marzyłem o tej chwili.

- Uronisz łezkę, jak podczas pożegnania ze Śląskiem?

- Nie, tu jest inny rodzaj emocji. Przy rozstaniu ze Śląskiem kompletnie się rozkleiłem. Byłem przygotowany na konferencję, bo chciałem wszystkim podziękować za te 6,5 roku spędzone we Wrocławiu. Ale nie potrafiłem wydusić z siebie słowa. Z chłopakami się nie pożegnałem. Byłem spakowany i miałem lecieć rano ze Śląskiem na zgrupowanie do Turcji. Ale późnym wieczorem dowiedziałem się, że lecę do Gdańska.

- Trener Jerzy Brzęczek wyznaczył cię na kapitana drużyny. Zaskoczył się ten wybór szkoleniowca?

- Tak, nie spodziewałem się tego. Przychodząc do Lechii myślałem o tym, aby dobrze przygotować się do rundy rewanżowej, a nie czy zostanę kapitanem. Opaska nie była moim celem. Musiałem to przemyśleć, czy Mila w roli kapitana będzie dobrym rozwiązaniem dla wszystkich. Opaska to dla mnie zaszczyt i wyróżnienie. To rodzaj podziękowania dla kibiców, którzy zaszczepili we mnie miłość do Lechii i traktują jak wychowanka.

- Dlaczego w Lechii zagrasz z numerem 6?


- Wybrałem "6", bo tyle lat ma moja córeczka. W każdym klubie, w którym byłem zawsze miałem innym numer. Lechia to nowy rozdział w moim życiu, nowa tożsamość. Poza tym z "6" grali poprzedni kapitanowie Lechii: Jarek Bieniuk i Karol Piątek. Z tym ostatnim łączy nas wiele wspomnień. W latach juniorskich zajmowaliśmy jedno mieszkanie. Muszę sprawdzić, czy ten blok jeszcze istnieje.

- Podpisałeś 3,5-letni kontrakt z Lechią. Zamierzasz grać do 40-stki?

- Nie miałby nic przeciwko temu, ale nie wiem czy zdrowie na to pozwoli. Wszyscy podkreślają ile to Mila ma lat. We Włoszech, w Anglii, czy Hiszpanii grają starsi ode mnie i nikt nie wypomina im wieku. Bo ważna jest forma, a nie data urodzenia. Jestem w Lechii i zapewniam, że dla tego klubu oddam serce. Zaangażowania i woli walki mi nie zabraknie.

Liga rozmieni się na drobne? Gdzie będziemy oglądać Ekstraklasę?

- Kto jest twoim faworytem w walce o tytuł?

- Mistrzem będzie Śląsk. Mówię poważnie, dadzą radę. Są wiceliderem, zanotowali najmniej strat. W końcu odszedł tylko jeden zawodnik z pierwszego składu. W koronie króla strzelców widzę Flavio Paixao. Oby miał więcej szczęścia niż jego brat bliźniak Marco, któremu przed rokiem do wygrania klasyfikacji snajperów zabrakło jednego trafienia.

- Kto będzie gwiazdą i odkryciem ligi?

- Chciałbym, abym byli nimi piłkarze Lechii. Na gwiazdę typuję Maćka Makuszewskiego, za ten jego ofensywny styl gry. Myślę, że to będzie jego runda. Podobnie, jak i Daniela Łukasika. W Lechii jest też obiecujący młody napastnik Przemysław Macierzyński, przed którym rysuje się ciekawa przyszłość.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze