Rozpędzony Śląsk Wrocław chciał przedłużyć swoją serię spotkań bez porażki. "Wojskowi" pokonali już w tym sezonie i Legię i Lecha, dlatego do Niecieczy jechali pełni nadziei na zdobycie kompletu punktów. Jednak Sandecja na boisku, na którym gra jako gospodarz, poczynała sobie ostatnio całkiem dobrze. W dwóch ostatnich meczach przed własną publicznością pokonali Bruk-Bet Termalicę Nieciecza oraz Pogoń Szczecin.
Rywalizacja zaczęła się bardzo obiecująco. Już w pierwszych dwóch minutach, zarówno Michał Gliwa jak i Jakub Wrąbel, zmuszeni byli do pierwszych interwencji, które nie należały do łatwych. Na kolejne sytuacje musieliśmy czekać prawie pół godziny. Bardzo dobrą sytuację zmarnował Robert Pich, który zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońcy Sandecji zdołali go zablokować. Pierwszy gol spotkania padł w trzydziestej drugiej minucie. Na listę strzelców wpisał się niezawodny Marcin Robak. To był dziewiąty gol w tym sezonie dla snajpera Śląska.
Sandecja, za sprawą Aleksandyra Kolewa zdołała wyrównać jeszcze przed przerwą. A wszystko zaczęło się od błędu Kamila Vacka, który w bardzo prosty sposób stracił piłkę w środkowej części boiska. O drugiej połowie można napisać, że się odbyła. Jedyna ciekawa sytuacja miała miejsce w sześćdziesiątej pierwszej minucie, kiedy to Gliwa zmuszony był do podwójnej interwencji. Z siedmiu metrów, bramkarza Sandecji nie zdołał pokonać jednak Pich. Do końca spotkania obie ekipy nie potrafiły stworzyć sobie sytuacji do zdobycia bramki.
Sandecja Nowy Sącz - Śląsk Wrocław 1:1 (1:1)
Bramki: Aleksandyr Kolev 44 - Marcin Robak 32
Żółte kartki: Kasprzak - Riera
Sandecja: Gliwa 4- Basta 3, Piter-Bucko 3, Kraczunow 2, Mraz 3- Dudzić 3 (77. Danek), Kasprzak 3, Baran 3, Trochim 3, Brzyski 2 - Kolev 4 (82. Korzym)
Śląsk: Wrąbel 4- Pawelec 3, Celeban 3, Tarasovs 3, Cotra 4 - Pich 2, Riera 2 (70. Srnić 3), Vacek 1 (60. Chrapek 3), Kosecki 2 (78. Madej)- Piech 3, Robak 4