Nic dziwnego, że "Kolejorz" uznawany jest obecnie za najładniej grający polski zespół. Wysoka wygrana z Grasshopper 6:0 w eliminacjach Pucharu UEFA i pewne zwycięstwo w ligowym meczu z Jagiellonią (3:0) świadczą o tym, że piłkarze Franciszka Smudy złapali wiatr w żagle. Tą opinię Lechici potwierdzali od pierwszych minut spotkania z Górnikiem Zabrze. Ich akcje były składne i momentami siały spustoszenie w szeregach obronnych gości. Ataki szybko przyniosły skutek, bo już 10. minucie do siatki trafił Robert Lewandowski. Pozyskany ze Znicza Pruszków napastnik popisał się trudnym uderzeniem z ostrego kąta, które śmiało można pokazywać młodym adeptom futbolu w ramach zajęć szkoleniowych, bo to po prostu najwyższa klasa.
Bramki koledze z zespołu pozazdrościł Hernan Rengifo. Peruwiańczyk miał dwie świetne sytuacje, jednak w pierwszej połowie nie udało mu się wpisać na listę strzelców. Najpierw jego strzał ofiarnie wybili obrońcy Górnika, potem po ładnym uderzeniu głową piłka wylądowała na poprzeczce. Górnik atakował rzadko. W jednej z dogodniejszych sytuacji fatalnie wybrał Jerzy Brzęczek. Zdecydował się na strzał zamiast podawać do zupełnie niepilnowanego Grzegorza Bonina. Ten gdyby dostał piłkę pod nogi, zapewne nie miałby żadnego problemu z pokonaniem Krzysztofa Kotorowskiego.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Górnicy atakowali nieco odważniej i w pewnym momencie nawet przejęli inicjatywę, nie potrafili jednak tego przełożyć na zdobycz bramkową. A Lech grał swoje i zdobywał kolejne gole. Najpierw do bramki strzeżonej przez Nowaka trafił Bartosz Bosacki. Z rzutu wolnego dośrodkował Semir Stilić, a były reprezentant Polski najwyżej wyskoczył w polu karnym i głową skierował piłkę do siatki. Potem piłkarzy Ryszarda Wieczorka dobił Rafał Murawski. "Muraś" wykorzystał błąd obrony, dopadł do bezpańskiej piłki i bez namysłu huknął z lewej nogi.
Górnik przegrywa kolejny mecz, kolejny w którym nie potrafi nawet strzelić bramki. Piłkarze Wieczorka byli dziś podobnie bezsilni jak tydzień temu w Gdyni i po prostu trener musi mocno wstrząsnąć drużyną aby już w połowie sezonu nie odpaść z walki o czołowe miejsca. Z kolei Lech nadal gra wybornie. Nic dziwnego, że trener Franciszek Smuda wreszcie się uśmiecha.
Lech Poznań - Górnik Zabrze 3:0
Bramki: Lewandowski 10., Bosacki 58., 68. Murawski
Lech: Kotorowski - Henriquez, Bosacki, Arboleda, Wojtkowiak - Peszko (83. Cueto), Murawski, Bandrowski, Stilić (63. Injać), Lewandowski (81. Reiss) - Rengifo
Górnik: Nowak - Papeckys, Danch (64. Kołodziej), Hajto, Pavlenda - Madejski, Brzęczek, Bajić, Pazdan (76. Smirnovs), Bonin (64. Zahorski) - Pitry
Żółte karki: Brzęczek, Bajić, Madejski, Hajto (Górnik)