„Super Express”: - Motor marzy o zakwalifikowaniu się do europejskich pucharów?
Paweł Golański (dyrektor sportowy Motoru): - Nikt nie zabroni nam marzyć. Będziemy chcieli pokazać, że osiągnięte wyniki nie były dziełem przypadku. Widzę ogromny potencjał w tym zespole. Dokonaliśmy kilku transferów, które mają podnieść rywalizację. Jeżeli to wszystko pójdzie w tym kierunku, o którym myślimy, to w Lublinie będą powody do zadowolenia i dumy. Przed nami ciężka praca i pokora. Trzeba podejść do tej rundy zdecydowanie bardziej skoncentrowanym, bo zawsze wiosna jest trudniejsza. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale przed pierwszym meczem jestem optymistą. Koncentrujemy się na tym najbliższym meczu, ale tak będzie także przed każdym kolejnym. Wyniki, które osiągniemy na początku pokażą nam, czy obrany kierunek jest odpowiedni.
- Wspomniał pan o transferach. Który z tych ruchów jest najciekawszy?
- Wszystkie są ciekawe. Mam też młodych zawodników, których ściągnęliśmy do Motoru jak Ede czy Lewandowski, więc ta zmiana pokoleniowa także nastąpiła. Chcieliśmy iść tą drogą i pokazać w Polsce, że Motor będzie drużyną stawiającą na młodych zawodników. Myślę, że na wiosnę takie twarze się pokażą. Co do pozostałych piłkarzy, którzy przyszli, to każdego traktujemy tak samo. Liczymy na to, że będą to wzmocnienia, bo po to ich ściągnęliśmy. Ale na boisku okaże się, jaki wkład będą mieli nowi zawodnicy w poczynania Motoru.
- Wszystko rozumiemy, ale kto z nowych graczy może podbić ligę?
- Konkretnego nazwiska nie powiem, bo nigdy tak nie robiłem. Chciałbym, aby każdy z nich - Tratnik, Łobojko, Sefer, Matthys - był objawieniem. Każdy był dobierany według określonych wytycznych. Chcieliśmy mieć bramkarza, który dobrze gra nogami. Potem obrońcę, który będzie dobrze wprowadzał piłkę i pomocnika z dobrym uderzeniem. Tak ich dobieraliśmy, aby wpisywali się w plan gry trenera Mateusza Stolarskiego.
- Nikt nie zabroni nam marzyć. Będziemy chcieli pokazać, że osiągnięte wyniki nie były dziełem przypadku. Widzę ogromny potencjał w tym zespole. Dokonaliśmy kilka transferów, które mają podnieść rywalizację - mówi Paweł Golański, dyrektor sportowy Motoru Lublin w rozmowie z Super Expressem.
- Nie za dużo asekuracji w tych słowach?
- Dyrektor nie jest strachliwy, ale racjonalnie podchodzi do budowania zespołu. Nie należę do osób, które będą się przechwalały przed startem rundy. Na ocenę przyjdzie czas. Wszyscy chcą mieć dobre wyniki. Z moich ust nie będą padały kontrowersyjne niepokryte stwierdzenia i obietnice. Wolę ciężko pracować i później być rozliczany za dany wynik.
- Ostatnim nabytkiem Motoru jest Jakub Łabojko. Czy lista transferowa już jest zamknięta?
- Nigdy nie można mówić, że jest zamknięta, bo wiele rzeczy może się wydarzyć. Myślę, że na tę chwilę zrealizowaliśmy to, co sobie zaplanowaliśmy
- Czy w ogóle miał pan dużo zapytań o piłkarzy Motoru?
- Nie było żadnej oferty, która by nas zadowalała. Było jedno pytanie o Filipa Lubereckiego, ale zostało odrzucone na samym początku ze względu na to, że kwoty, które zaproponowano - to z całym szacunkiem - nie były takie, aby w jakikolwiek sposób nas zadowalały. N ie widzieliśmy przestrzeni do tego, aby dalej prowadzić te rozmowy.
- W rundzie jesiennej rewelacyjnie spisywał się Samuel Mraz, który zdobył dziewięć bramek. Czy rozkręcił się tak, że potwierdzi to także w drugiej części?
- Gdybym to wiedział, to może bym zagrał w totolotka (śmiech). Ale tak na poważnie, to oczywiście, że liczymy na to, że Mrazik dalej będzie skuteczny. Pokazał, że potrafi to robić. Brało się to z tego, że zespół bardzo dużo kreuje mu sytuacji. To trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez kolegów z drużyny na pewno nie miałby tak świetnego wyniku. Chwała mu za to, że strzela. Mam nadzieję, że tak samo będzie teraz.
- Czy prezes Zbigniew Jakubas jest wymagającym właścicielem?
- Rozmawiamy długo i często. Prezes Jakubas interesuje się poczynaniami klubu i to w każdej przestrzeni. Mam tu na myśli przestrzeń sportową i organizacyjną, Zwraca uwagę na detale i czasami jestem zaskoczony pytaniami, które zadaje. Ale to tylko pokazuje, że zależy mu na zespole i na tym, żeby wszystko w klubie było poukładane. Myślę, że taką drogę obraliśmy. To także jest dla nas bardzo dobre.
- Czy prezes Jakubas dopytuje także w tematach transferowych?
- Każdy ruch argumentujemy, oceniamy go od strony sportowej. Po to w klubie jestem ja, trener Mateusz Stolarski i sztab oraz Kuba Młynarski i Łukasz Mika ze skautingu, żebyśmy te rzeczy robili. Każdy w klubie ma swoją rolę i odpowiada za pewien dział. Do tego prezes Łukasz Jabłoński, który to nadzoruje. Finalnie to prezes Jakubas podpisuje dokumenty.