„Super Express”: - Udało ci się wyrzucić z głowy to wszystko, co działo się w meczu z Legią?
Artur Sobiech: - Wszyscy wyrzuciliśmy z naszych głów tamto spotkanie. Przed nami finał na który ciężko zapracowaliśmy. Na to co było nie mamy już wpływu i z optymizmem podchodzimy do meczu z Jagiellonia. Mecz z Legią został odhaczony i zamknięty.
- Jednak długo będzie się jeszcze o nim mówić, a ty akurat byłeś bohaterem najbardziej kontrowersyjnych akcji. Zasnąłeś spokojnie po meczu, nie przyśnił ci się żaden pan w czerni?
- Myślę, że nikt nie spał spokojnie po tym meczu. Wiemy co tam się wydarzyło, wybuchła na ten temat ogólnonarodowa dyskusja. Nie ma co więcej roztrząsać tego tematu, a trzeba patrzeć wyłącznie w przyszłość. Dzień po meczu z Legią mieliśmy analizę spotkania. Po niej wszystko działo się jak zwykle, czyli rozpoczęliśmy przygotowania do meczu z Jagiellonią.
- Równo 10 lat temu przegrałeś w barwach Ruchu finał z Lechem. Tym bardziej motywacji ci chyba nie zabraknie?
- Graliśmy wtedy prawie w domu, bo na Stadionie Śląskim. Przegraliśmy 0:1 a bramkę strzelił Sławek Peszko. Nie chciałbym przegrać drugi raz i podobnie jak koledzy, dam z siebie wszystko, żeby teraz wygrać. Byłaby to wspaniała sprawa dla nas, dla całego klubu i kibiców z Gdańska.
- Na Narodowym będzie około 55 tys. widzów, ale dla ciebie to nie nowość.
- Nie. W Dortmundzie i w Monachium grałem przy 80 czy 70-tysięcznej widowni, a w Hanowerze bywało 49 tysięcy ludzi na trybunach. Może sporo kolegów z Lechii nie grało przy tak dużej publiczności, jaka będzie na Narodowym, ale to powinno być mobilizujące, bo aż 20 tys. ma być z Gdańska. Będzie też moją żona Bogna, która przyleci z Niemiec. Następnego dnia musi być już na treningu w swoim klubie, bo w weekend gra mecz. Więcej moich kibiców będzie z Chorzowa, bo przyjedzie mama, brat i kilku kolegów.
- Pamiętasz jakiś jeden wybitny mecz w swojej karierze, który chciałbyś powtórzyć dzisiaj?
- W barwach Hannoveru przeciwko FC Brugge w 1/8 finału Ligi Europy. Wszedłem z ławki, ale strzeliłem gola a także wywalczyłem rzut karny. Wygraliśmy mecz 2:1 i awansowaliśmy do następnej rundy.