Do tej pory żółta koszulka przynosiła mu szczęście. Był czołowym bramkarzem ligi, ocierał się o reprezentację. Ostatnio jednak Marcin Cabaj (28 l.) popełnia błąd za błędem, zaliczył dwie koszmarne wpadki. Zawodnik Cracovii daje swojej ulubionej bluzie ostatnią szansę.
Cabaj najpierw popełnił fatalny kiks w meczu z Ruchem Chorzów, a ostatnio w spotkaniu z Legią ośmieszył go Roger.
Konkurencja nie śpi
- Z Ruchem to moja głupota i błąd. Bzdurna zabawa z piłką - bije się w piersi Cabaj. - Ale z Legią? Tu już mój błąd nie jest taki oczywisty. Roger wcześniej dobiegł do piłki, ja jej nie miałem w rękach. Choć może gdybym wcześniej do niej wystartował... - zastanawia się.
- Ale spójrzmy obiektywnie na cały tamten mecz: Legia oddała 12 strzałów na naszą bramkę, a my na ich tylko jeden. To chyba trudno mówić o winie bramkarza... - przekonuje.
Po tych dwóch spotkaniach na głowę Marcina posypały się jednak gromy.
Cabaj dzielnie znosi krytykę, ma na radzenie sobie z nią swój sposób. Po każdym meczu i przed każdym treningiem powtarza sobie: Marcin, weź się do roboty, bo konkurencja nie śpi!
Krytykę biorę do serca
- Pewnie, że wolałbym, by mnie wszyscy chwalili - przyznaje. - Mocno do serca biorę sobie uwagi trenerów, kolegów z drużyny. A media? Zawsze pewne rzeczy wyolbrzymiają - uważa Cabaj, który ma nadzieję, że po meczu ze Śląskiem nikt nie będzie miał już do niego najmniejszych pretensji.
A jak znowu będzie miał pecha, to zapłaci za to... jego bramkarska bluza!
- Każdy z piłkarzy ma jakieś przesądy. Ja na przykład przed wyjściem na boisko najpierw zakładam prawy but, później lewy. Podobnie jest z rękawicami: najpierw prawa - zdradza bramkarz Cracovii. - No i ta moja żółta bluza... Zawsze przynosiła mi szczęście. A teraz nagle coś nie wychodzi. Daję jej ostatnią szansę. Jak znów coś nie pójdzie, bluza wyląduje w koszu! - zapowiada.
Ostatnie wpadki Cabaja
5. kolejka, 12 września 2008, Ruch Chorzów - Cracovia 2:0
90. min meczu, Ruch prowadzi 1:0. Stoper Cracovii, Paweł Polczak, podaje piłkę do Cabaja. Ten wychodzi poza pole karne i... podaje piłkę wprost pod nogi Artura Sobiecha. Napastnik gospodarzy jest zaskoczony, ale wykorzystuje błąd i strzela do siatki obok próbującego interweniować Cabaja.
6. kolejka, 19 września 2008, Cracovia - Legia Warszawa 0:3
45. min, 0:0. Roger wpada w pole karne, gdzie stara mu się przeszkodzić Cabaj. Piłka odbija się od klatki piersiowej bramkarza Cracovii, później Cabaj wykonuje jeszcze serię nieskoordynowanych ruchów, ale futbolówka spada pod nogi pomocnika warszawskiej Legii, który z bliska trafia do siatki.