"Super Express": - Zimą Odra dosłownie szalała na transferowym rynku, sprowadzono posiłki z całego świata. Dacie radę obronić ligę?
Arkadiusz Onyszko: - Tanio skóry nie sprzedamy. Wygląda to naprawdę dobrze. Atmosfera jest super, z przyjemnością przychodzę na treningi. No i zespół mamy bardzo ciekawy. Weźmy na przykład Mauro Cantoro. Jestem w szoku, że Wisła pozbyła się takiego piłkarza! Mauro ma wielkie umiejętności, w takiej lidze duńskiej, gdzie grałem przez lata, poradziłby sobie bez problemu.
Złota Setka 2009: sprawdź, ile zarabia Arkadiusz Onyszko
- A jak oceniasz innego byłego wiślaka, Brasilię?
- Mam do niego wielki szacunek za świetną lewą nogę i... dobrą znajomość polskiego. Zawsze podziwiałem piłkarzy zza granicy, którzy przyjeżdżają do Polski i chcą się uczyć naszego języka. A Brasilia, mimo że ostatnie lata grał w Korei, wciąż fajnie mówi po polsku. Trochę się jeszcze wstydzi, ale zachęcamy go, bo naprawdę sporo potrafi. Najważniejsze jednak, że w piłkę dobrze gra. To powinien być nasz mocny punkt.
- Macie pięć punktów straty do bezpiecznego miejsca. Sporo, a meczów mało...
- Dlatego każde spotkanie będzie dla nas jak walka o życie. Stres, presja będą ogromne, ale powinniśmy wytrzymać, bo większość z nas ma wielkie doświadczenie. A ja to już jestem chyba podwójnie odporny. Przecież ostatni rok był dla mnie najtrudniejszy w życiu. Sprawa sądowa, areszt, biografia, po której miałem przeciw sobie niemal całą Danię. Kurczę, po czymś takim to ja chyba powinienem wyjechać gdzieś na dwa tygodnie na wakacje czy do sanatorium, żeby odzyskać równowagę. Ale nie pojechałem, dałem sobie z tym radę na miejscu. Dlatego w lidze też nie pęknę. A swoich poglądów się nie wyprę. Nie chcę już rozmawiać tysięczny raz o gejach, jednak zdania nie zmieniłem. Tyle że teraz najważniejsza jest piłka i utrzymanie Odry.