Górnośląski beniaminek mocno zalazł mistrzom kraju za skórę już jesienią: wygrał u siebie 3:1. Może dlatego, że w składzie Jagi zabrakło wówczas Romanczuka. Teraz też nie było pewności, że kapitan i dobry duch białostoczan pojawi się na murawie. Ma przecież za sobą grudniową operację kolana i wielotygodniową rehabilitację.
Taras Romanczuk znów ciągnie Jagiellonię w górę. A jeszcze chwilę temu był w dołku
Doświadczony pomocnik pojawił się jednak – po raz pierwszy tej wiosny – w wyjściowym składzie. - Cieszę się, że po zabiegu, dwa miesiące temu, mogłem wreszcie zagrać w pierwszym składzie. Przed meczem bardzo to przeżywałem, nie wiedziałem, jak będę się czuł – mówił po końcowym gwizdku klubowym mediom, przybliżając targające nim – nie zawsze pozytywne, jak widać, uczucia.
Owe emocje było u niego widać w trakcie meczu. Tak jak widać było wielki głód piłki i równie ogromną ochotę do gry. Dość powiedzieć, że rozstrzygający gol (Jaga wygrała 1:0), zdobyty w 36. minucie, był już jego trzecią okazją bramkową w meczu! A zachował się przy tym trafieniu jak… rasowy snajper!
To była podbramkowa czujność godna nosa najlepszych łowców goli. Centra z rzutu rożnego, przedłużenie przez Jesusa Imaza, niefartowna interwencja Martena Kuuska na linii bramkowej i skuteczna „główka” Romanczuka z 3. metra do siatki. - Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek strzelał piękne bramki. Gdy jest rzut rożny i trzeba wsadzić głowę, po prostu atakuję piłkę – tłumaczył kapitan Jagi okoliczności trafienia. To rzeczywiście był gol bez fajerwerków, ale przecież bezcenny dla gospodarzy!
„Tradycyjni” snajperzy z Podlasia tym razem mieli rozregulowane muszki i szczerbinki. Jesus Imaz i Darko Čurlinov polecowali w poprzeczkę, Afimico Pululu – w ręce bramkarza. Skończyło się skromnym 1:0 i… satysfakcją z uniknięcie strat. - Rozmawialiśmy z trenerem o poprawie gry w defensywie, bo w dwóch poprzednich meczach straciliśmy pięć bramek. Dlatego cieszy czyste konto! - podkreślił Romanczuk.
Taras Romanczuk wyznacza cele na mecz w Lidze Konferencji
W czwartek Jagiellonia podejmie Cercle Brugge w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji. Przystąpi do niego w dobrych nastrojach: ligowa wygrana z katowiczanami pozwala zapomnieć o ubiegłotygodniowej, poniesionej w kontrowersyjnych okolicznościach, porażce w Pucharze Polski z Legią.
Jagiellonia nie odpuszcza Marciniakowi i Lasykowi! Oficjalne pismo do PZPN i UEFA po meczu z Legią
- Myślę, że wynik ligowy bardzo nam pomoże, zwłaszcza to zero z tyłu – potwierdza Romanczuk. - Wiemy, że nasz rywal w Europie potrafi grać, ale my też mamy swoje atuty. Musimy narzucić własne warunki i stwarzać sytuacje bramkowe. Mam nadzieję, że uda nam się je wykorzystać – kończy rozmowę z klubowymi mediami kapitan Jagiellonii.
