Niemcy są wyjątkowo zdeterminowani, bo właśnie poważnej kontuzji doznał ich czołowy napastnik Mohamed Zidan. Ale Anglicy są w stanie zapłacić równie dużo... W najbliższych dniach powinna rozstrzygnąć się przyszłość napastnika Lecha Poznań.
"Super Express": - W sobotę mecz Wisła - Lech, ale w twoim przypadku i tak mówi się o transferze
Robert Lewandowski: - Nie podpisałem jeszcze kontraktu z żadnym klubem i naprawdę myślę teraz bardziej o Wiśle niż o transferze. To mecz sezonu, więc trudno się skupiać na czymś innym. My się nie boimy Wisły, potrafimy z nią wygrywać, a ja często strzelam jej gole. Dlatego jestem optymistą, choć nawet jeśli wygramy w Krakowie, to wciąż będziemy mieli punkt straty do Wisły.
- Czy teraz każdy obrońca w polskiej lidze specjalnie szykuje się na "Lewego"?
- Z meczu na mecz jest mi trudniej. Od początku tej rundy jestem tak pilnowany, jak nigdy wcześniej. Ale ja się z tego cieszę. Bo to znaczy, że nie mogę sobie pozwolić, by stać w miejscu, że wciąż muszę się rozwijać.
- Żałoba narodowa spowodowała, że mieliście długą przerwę, dłuższą niż Wisła. Jakie to ma znaczenie?
- Żadnego. Byłby kłopot, gdybyśmy przez dwa tygodnie w ogóle nie dotykali piłki, ale przecież trenowaliśmy. Nie wypadliśmy z rytmu, jesteśmy gotowi.
- Wracając do transferu. Genoa zaprosiła cię niedawno na derby z Sampdorią. Podobało się?
- Podobało. Pełny stadion, żywiołowa atmosfera. W takich warunkach zawsze fajnie się ogląda mecze.
- Niemieckie media piszą, że zagrasz w Borussii, włoskie, że w Genoi, a angielskie, że w Blackburn. Kto ma najlepsze informacje?
- (śmiech). A może nikt? Ja się od tego wszystkiego odcinam, nawet o tym nie czytam.
- Pierwszy raz od dawna duże kluby walczą o Polaka. To cię stresuje, czy dodaje pewności siebie?
- Nie mam przez to stresu (śmiech). Znam swoją wartość, ale nie podniecam się tym wszystkim. Tak jak tym, że podobno całe zastępy skautów jeżdżą za Lechem, żeby oglądać mnie w akcji. Dla mnie nie ma znaczenia, czy ich jest mnóstwo, czy nie ma nikogo.
- Szanse na pozostanie w Lechu są chyba bliskie zeru. Czy mistrzostwo mogłoby coś zmienić?
- Najpierw je zdobądźmy. A droga po tytuł prowadzi przez Kraków, więc łatwo nie będzie.