Do wtorku wydawało się, że Lech pozostaje nieco w tyle za swymi sąsiadami (i nie tylko) w ligowej tabeli minionego sezonu, jeśli chodzi o letnie transfery. W końcu jednak i przy Bułgarskiej ogłoszono zakontraktowanie nowego piłkarza, potwierdzając dotychczasowe spekulacje w tej materii. 27-letni reprezentant Szwecji mógł wpaść w oko przedstawicielom „Kolejorza” podczas kapitalnej pucharowej epopei poznaniaków w Lidze Konferencji. Zagrał bowiem przeciwko nim w rewanżowym spotkaniu 1/8 finału tych rozgrywek, wygranym przez Lecha w Sztokholmie 3:0.
Andersson w LKE zaliczył w sumie pięć występów, a w trwającym właśnie sezonie 2023 (w Szwecji gra się systemem wiosna-jesień) czternastokrotnie zagrał w meczach swej drużyny w Allsvenskan. Zapracował w nich na jedną asystę, za to ma też w tym roku gola na koncie… reprezentacyjnym. Debiut w narodowych barwach zaliczył w styczniu tego roku, w spotkaniu z Finlandią (2:1), okraszając go golem bezpośrednio z rzutu wolnego.
Nowy obrońca (przekwalifikowany został na tę pozycję… rok temu, w barwach Djurgårdens IF) będzie kolejnym piłkarzem rodem ze Szwecji w ekipie poznańskiej, obok Filipa Dagerståla, Jespera Karlströma (za którego zresztą został sprowadzony do Sztokholmu, gdy ten odchodził do Lecha) i Mikaela Ishaka.
- To zawodnik dobrze operujący piłką i idealnie dopasowany do naszej filozofii gry. Ma bardzo dobre dośrodkowanie, jest silny i ma odpowiednią mentalność, jak zresztą każdy z naszych Szwedów, do których teraz dołącza - scharakteryzował Anderssona na klubowej stronie dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa.
Andersson w Poznaniu podpisał kontrakt, stanął do sesji fotograficznej i… wrócił do ojczyzny. Zgodnie z ustaleniami, zagra jeszcze w dwóch ligowych meczach swej dotychczasowej drużyny: z Värnamo (8 lipca) i Malmö FF (17 lipca), by nazajutrz dołączyć do nowych kolegów. Lech nowy sezon ekstraklasy zainauguruje 22 lipca wyjazdowym meczem w Gliwicach.