Pamiętacie najsłynniejszą „piłkarską” babcię w Polsce? Lukas Podolski wielokrotnie z miłością opowiadał o pani Zofii z gliwickiej dzielnicy Sośnica. „Jako mały chłopiec grałem z Tobą w piłkę. Uczyniłaś mnie tym, kim jestem. Zawsze wierzyłaś we mnie i moje marzenia” - gdy odeszła trzy lata temu, pożegnał ją pięknie w mediach społecznościowych. Ariel Mosór o pani Władysławie – mieszkającej w Chorzowie - też potrafi mówić pięknie. - Mieszkam z nią od chwili przeprowadzki na Śląsk. Wspaniała sprawa. Dom jest na tyle duży, że kiedy któreś z nas potrzebuje chwili samotności, znajdzie ją bez trudu. Ale spędzamy ze sobą dużo czasu, dużo rozmawiamy. Nawet pasje mamy podobne, bo babcia od sześciu lat ma swojego yorka, a ja niedawno kupiłem staffordshire bull terriera. Fajny psiak, choć kiedy miałem ruszać na spotkanie z „Super Expressem”, uciekł mi przez bramę i przez kwadrans goniłem go po okolicy – śmieje się obrońca Piasta.
Legia to jego klub, ale Ariel Mosór nie będzie miał sentymentów. „Przyjeżdżam zrobić swoje”
Choć Chorzów i Gliwice dzieli ledwie 25 kilometrów, pani Władysławy próżno wypatrywać na trybunach przy Okrzei. Prowadzi własną firmę, więc czasami zwyczajnie brakuje czasu na wyprawę na mecz wnuka. Tak naprawdę jednak powód jej nieobecności na stadionie jest zupełnie inny: emocjonalny. - To nie byłoby wskazane dla jej zdrowia, bo strasznie przeżywa każdy mój występ. Wolę więc, gdy kibicuje mi „zaocznie” – podkreśla Mosór. Zaznacza jednak zaraz, że babcia żywo się jego karierą interesuje; po meczach więc często opowiadać jej musi szczegółowo o przebiegu gry i o wrażeniach z murawy.
Co dostaje w zamian? Po pierwsze – ogromną dawkę miłości i uznania. Po drugie – to już bardziej „przyziemna” sprawa – całą porcję kulinarnych pyszności. Oczywiście z zachowaniem zasad zdrowego odżywiania, więc tradycyjna śląska rolada z kluskami i modrą kapustą właściwie nie trafia się w ogóle. - Babcia wie, żeby trochę mniej tłustej śmietanki wlewać do sosów – podkreśla gracz Piasta, zdradzając zarazem parę pozycji w babcinego menu. - Lubię filet z kurczaka z makaronem i sałatką. Choć po meczu czasem skuszę się na jej dobry schab z kością, z ziemniaczkami i mizerią. Ale to wyjątkowe sytuacje. Wiadomo, dieta sportowca...
Tak Aleksandar Vuković postrzega Piasta i jego trenera. "To drużyna z mocnym..."
Wsparcie babci dla młodego człowieka, który – za sprawą transferu z Legii do Piasta - po raz pierwszy opuścić musiał rodzinny dom w Warszawie (a jest synem Piotra, byłego świetnego ligowca z przełomu wieków, mistrza kraju z „wojskowymi” w 1995) ułatwiło mu bardzo aklimatyzację na Górnym Śląsku. Bardzo sobie chwali życie w tutejszej aglomeracji. - Z pieskiem zaglądam do chorzowskiego Parku Śląskiego – blisko mam. Do centrum handlowego w Katowicach na kawkę - też niedaleko. Dużo czasu spędzam również w Gliwicach, niekoniecznie wyłącznie w klubie. Basen, sauna, siłownia; czegóż trzeba więcej? - pyta retorycznie 19-latek. Blisko z Chorzowa ma też do Krakowa. A czemu tam? Ano dwa miesiące temu jego serce skradła pewna mieszkająca tam tegoroczna maturzystka.…
Ten obiecujący piłkarz to przyszłość Legii Warszawa. "Jestem fanem jego talentu"