Drużynie Adriana Siemieńca zabrakło w tym meczu więcej siły w ofensywie i skuteczności. Bramka kontaktowa padła dopiero w 82.min po strzale Kristoffera Hansena, ale później zbrakło czasu, żeby doprowadzić do remisu. Niektórzy zarzucili Siemieńcowi nietrafienie ze składem na mecz, między innymi brak strzelca gola, Hansena w podstawowym składzie. Norweg bardzo dobrze zaprezentował się tydzień temu w meczu z Widzewem. Przeciwko Lechowi w pierwszym składzie wyszedł Jose Naranjo, a Hansen zmienił go w 60. min meczu.
- Naranjo był podstawowym skrzydłowym jesienią i miał świetne statystyki. Biorę pełną odpowiedzialność za jedenastkę, którą wystawiam – tłumaczył po meczu Siemieniec. - Dziś "Hansi" strzelił gola, ale po meczu zawsze jest się mądrzejszym. Potrzebujemy wielu zawodników i ta drużyna opiera się na wielu graczach, nie tylko jedenastu – dodał. Gol Hansena był jego szóstym w tym sezonie, i tyle samo trafień ma na koncie Naranjo. Mimo porażki, szkoleniowiec „Jagi” nie traci rezonu przed następnym meczami.
- Jeszcze wszystko przed nami. Chcemy w najbliższym spotkaniu (z Ruchem 24 lutego - red.) odpowiedzieć możliwie jak najlepiej i sięgnąć po trzy punkty. Chcemy grać po swojemu, zachowywać tożsamość. Lech miał swój plan na ten mecz i go zrealizował – dodał szkoleniowiec „Jagiellonii”, którą po meczu z Ruchem czeka mecz ćwierćfinałowy w Pucharze Polski. Zmierzy się na własnym stadionie z Koroną Kielce.