- Trudno jest wygrać mecz, jeżeli traci się cztery gole… - trudno powiedzieć, czy na konferencji prasowej w głosie trenera Adriana Siemieńca więcej było w sobotę zawodu, czy piłkarskiej złości. Faktem jest, że fiński napastnik rozpoczął krakowskie strzelanie już w 3. minucie, a potem ani jego, ani kolegów nie zniechęciły dwa szybkie trafienia (Lamine Diaby-Fadiga, Jarosław Kubicki) gospodarzy. Odpowiedział na nie najpierw Czech Jakub Jugas, a potem ponownie Källman. Kropkę nad „i", ustalając wynik na 2:4, postawił w doliczonym czasie Mateusz Bochnak.
Trener Jagiellonii z gorzkim spostrzeżeniem przed pucharową konfrontacją z Ajaksem. „To nie przystoi”
- Trzy na cztery bramki Cracovia strzeliła nam po stałych fragmentach gry – tu już było słychać wyraźnie, że w Siemieńcu narastają nerwy. - Nie można dawać przeciwnikowi tak dużo przestrzeni w polu karnym. Można się do stałych fragmentów przygotować i zorganizować. I trzeba wykazać się koncentracją i determinacją w pojedynkach – dopowiadał, podsumowując wypowiedź trafną konstatacją: - Nie przystoi nam tracić na swoim boisku czterech bramek...
Liga Mistrzów nie dla Jagiellonii Białystok. Bolesna porażka mistrzów Polski, Bodo/Glimt zdecydowanie lepsze
Opiekun białostoczan dwa najważniejsze „żądła” swej ekipy – mając w perspektywie czwartkową potyczkę w 4. rundzie eliminacji Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam – pchnął do boju dopiero przy stanie 2:3, niemal po godzinie gry. Ni Jesus Imaz, ni Afimico Pululu nie zdołali się jednak porwać z motyką na słońce; byli raczej cieniem samych siebie z najlepszych gier w barwach Jagi. - My też mieliśmy dużo rzutów rożnych. Ale ten element nie funkcjonuje u nas tak, jak powinien. Trzeba coś z tym zrobić – podsumował ofensywne aktywa swej drużyny Adrian Siemieniec.
Listen on Spreaker.