Na murawę Rudko wrócił w pucharowym spotkaniu ze Śląskiem. - Filip Bednarek po urazie w Zabrzu musiał odpocząć, stąd obecność Artura na boisku. Przy czym decyzja o jego występie w tej konfrontacji zapadła już wcześniej – wyjaśniał holenderski szkoleniowiec Lecha po meczu, który jego podopieczni przegrali 1:3 i pożegnali się z Pucharem Polski już na etapie 1/16 finału. Golkiper zaś – zdaniem wielu obserwatorów - miał znaczący udział w stracie dwóch z trzech goli swej drużyny.
John van den Brom jednoznacznie ocenił Artura Rudkę
- To nie jest jednak tak, że tylko on jest winny porażki – mówił opiekun Lecha po końcowym gwizdku, oceniając golkipera. Ale punktował także popełnione przezeń błędy. - No cóż, widziałem to samo, co i wy... – zwracał się do dziennikarzy obecnych na konferencji prasowej. - Owszem, przy pierwszym golu w murze zabrakło jednego zawodnika, nie był to też łatwy strzał. Natomiast Artur ma świadomość, że nie wszystko u niego zagrało jak powinno – tak van den Brom analizował nieskuteczną interwencję Ukraińca przy strzale Erika Exposito z rzutu wolnego.
Żaden bramkarz nie chciałby tego usłyszeć od swojego trenera
Druga bramka dla Śląska to ewidentny „babol” w wykonaniu golkipera: po strzale z daleka Nahuela Leivy odbił piłkę tak niefortunnie, że nadbiegający John Yeboah nie miał kłopotów z wpakowaniem jej do siatki. - Nie byłem zadowolony z postawy Artura, nie pomógł nam w tym meczu – opiekun „Kolejorza” nie chciał używać mocniejszych słów, ale krytyka podopiecznego i tak była jednoznaczna. Nie hamowali się za to fani Lecha; w mediach społecznościowych dobitnie podsumowywali błędy popełnione przez Rudkę.
Artur Rudko jest wypożyczony do Poznania na obecny sezon z Metalista Charków. Umowa zapewnia mistrzom Polski prawo pierwokupu zawodnika i przedłużenia kontraktu na dwa lata. Wobec dotychczasowej postawy bramkarza, trudno spodziewać się jednak, by przy Bułgarskiej z tej opcji skorzystano.