- Kierownika reprezentacji Konrada Paśniewskiego poprosiłem, by wysłał pismo do sądu dzień przed rozprawą. Poza tym dzwoniłem i upewniłem się, że dotarło i trafiło we właściwe ręce. Dostałem zapewnienie, że wszystko jest w porządku, a sprawa będzie odroczona - mówi Rzeźniczak.
Potem okazało się jednak, że reprezentacyjny piłkarz został ukarany. Rzeźniczak miał zeznawać w procesie, w którym oskarżony jest Piotr S., były przywódca kibiców Legii. Prokuratura zarzuca mu, że w kwietniu 2011 roku uderzył obrońcę stołecznego zespołu po meczu z Ruchem Chorzów. Obaj chcieli umorzenia postępowania, jednak wszczęto je z urzędu.
- Z Piotrkiem S. doszliśmy dawno do porozumienia. Minęło wiele dni, a nadal trwa jakaś pokazówka. Nikt nie ma z tego korzyści. To absurdalna sytuacja, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni - dodał Rzeźniczak.