Wojciech Cygan, Marek Papszun

i

Autor: cyfrasport Wojciech Cygan, Marek Papszun

Wraca ekstraklasa

W szatni Rakowa tego słowa się nie używa, a jednej rzeczy Wojciech Cygan bardzo żałuje [ROZMOWA SE]

2025-02-01 11:26

W sobotnie popołudnie wraca do gry w ekstraklasie wicelider tabeli. Raków w pierwszym wiosennym występie zmierzy się pod Wawelem z Cracovią (sobota, 17.30 - transmisja w TVP Sport i Canal+ Sport 3), z którą w całej historii ligowej rywalizacji nie wygrał nigdy na jej terenie. Wojciech Cygan, szef rady nadzorczej częstochowskiego klubu, w rozmowie z „Super Expressem” bardzo konkretnie nakreślił cel zespołu przed rundą wiosenną.

„Super Express”: - Towarzyszył pan drużynie Rakowa na zgrupowaniu w Hiszpanii. Jakie spostrzeżenia po rozegranych tam sparingach?

Wojciech Cygan: - Dużym plusem zgrupowania na pewno byli nasi rywale: zarówno Slovan Liberec, Slavia Praga, jak i z Vancouver Whitecaps to wartościowi przeciwnicy. W meczach z prażanami czy Kanadyjczykami były naprawdę długie momenty, kiedy wyglądaliśmy bardzo dobrze.

- W pięciu spotkaniach strzeliliście 10 goli. Więc raczej nie „zabijaliście” futbolu, jak oceniano waszą grę jesienią...

- Nie liczyłem statystyk, ale – a jest to również spostrzeżenie postronnych obserwatorów - graliśmy naprawdę dobrze. Taka dyspozycja w lidze, mam wrażenie, dawałaby nadzieję, że będziemy w stanie powalczyć o zakładane cele.. Ale – po pierwsze – trzeba jeszcze przełożyć dyspozycję z meczów towarzyskich na formę na boiskach ligowych; a w Krakowie na inaugurację rundy czeka nas zupełnie inne spotkanie, niż te rozegrane w Hiszpanii. Po drugie – nawiązując już, mam nadzieję ostatni raz, do „zabijania”: o ocenie sezonu nie decyduje to, jak efektownie gra drużyna, tylko czy gra efektywnie... To, czy zaprezentujemy się w danym meczu dobrze lub bardzo dobrze, ma mniejsze znaczenie, jeżeli nie zakończy się on zdobyciem trzech punktów.

W Częstochowie tego słowa się nie używa

- Użył pan słów: „zakładane cele”. Dziś w szatni i gabinetach Rakowa używa się słowa „,mistrzostwo”?

- W gabinetach i w szatni mówi się raczej o każdym kolejnym meczu. I o tym, żebyśmy wrócili na ścieżkę europejskich pucharów, bo to jest klucz. Natomiast na tę ścieżkę można wrócić oczywiście i z najwyższej pozycji w tabeli. I ten scenariusz najbardziej by nas wszystkich radował. Ale na razie najważniejszy jest sobotni mecz z wymagającym rywalem, który zazwyczaj nam „nie leżał”. Dyskusja o tym, co się będzie działo na koniec maja, w tej chwili jest drugoplanowa.

- Na długiej liście potencjalnych transferów Rakowa na zielono – jako transakcja dokonana – świeciło się do tej pory tylko nazwisko Leonardo Rochy…

- … a teraz jeszcze doszedł Ibrahima Seck. Miesiąc temu ze spokojem mówiłem o tym, że obecne okno zakończy się trzema-czterema transferami i finalnie tak może się stać. Nie licząc oczywiście kilku powrotów zawodników po kontuzjach.

- Rocha – jako współlider klasyfikacji strzelców ekstraklasy – to spektakularny ruch.

- Na pewno jest lekkim odstępstwem od profilu napastników zazwyczaj poszukiwanych przez Raków. Warto po prostu poszerzyć paletę rozwiązań i możliwości ofensywnych drużyny. Ma wygrywać pojedynki w polu karnym, królować w powietrzu, zdobywać bramki.

Marek Papszun skomentował zimowe transfery Rakowa, przywołał konkretne nazwiska. „Wnoszą dużą jakość”

- Mówiąc żartobliwie – podnosicie poprzeczkę rywalom, angażując faceta o wzroście dwóch metrów. Tęsknota za „Władkiem” Gutkovskisem, też rosłym i silnym, przebija się w tym angażu?

- Gutkovskis bazował głównie na motoryce, na szybkości, był bardzo intensywnym piłkarzem, mocno presującym. Rocha to trochę inny zawodnik. Ale mam nadzieję, że będziemy go po latach wspominać z taką nutką sentymentu, z jaką często wspominam „Gutka”.

- A kiedy Jonatan Braut Brunes przestanie być tylko „kuzynem Haalanda”, a zapracuje na własne nazwisko w mediach?

- O to trzeba by zapytać pańskich kolegów po fachu. Jonatan dawał dobre zmiany, strzelił naprawdę parę ważnych bramek, w tym bardzo ładną z Widzewem, decydującą o trzech punktach. Ale podejrzewam, że nawet gdyby zdobył trzy gole w jednym spotkaniu, media pisałyby po prostu o „hat-tricku kuzyna Haalanda”. Takie czasy mamy.

- Rozprawiamy o napastnikach, bo 25 zdobytych bramek Rakowa nie najlepiej wygląda na tle innych drużyn czołówki. Ale może trzeba zapytać i o bramkarzy, bo tu wybór między Kacprem Trelowskim i Dušanem Kuciakiem nie powala na kolana…

- Jest jeszcze z nami Muhamad Šahinović. Wrócił z jesiennego wypożyczenia i na dziś nie ma decyzji o tym, by miałby się gdziekolwiek ruszać.

- Trelowskiemu w pewnym momencie jesieni liczono mecze bez straty gola i punktowano rekordy. Ma pan wrażenie, że to dziś chłopak na miarę Vladana Kovacevicia?

- Miałem i mam duży sentyment i szacunek do Vladana. Miał kapitalne umiejętności, ale też wiele szczęścia, bo pamiętam także te jego interwencje, które przyprawiały wszystkich o silniejsze bicie serca. W przypadku Kacpra słyszałem opinię, że na jego wysokie oceny pracuje świetnie działający blok obronny. I pewnie po części tak jest. Natomiast jak spojrzymy na statystykę obronionych przezeń strzałów, na poszczególne – często spektakularne - interwencje, to nie ma żadnych wątpliwości, że to naprawdę dobry bramkarz. Ba; moim zdaniem w tej chwili jest jednym z najlepszych na tej pozycji w ekstraklasie. No i trudno mu robić zarzut z tego, że ma dobrych piłkarzy przed sobą.

- W owym bloku obronnym zawsze jednak wiele było kłopotów zdrowotnych. I chyba wciąż ich nie brak?

- Wrócił do treningów i do gry Ariel Mosór, wrócił Zoran Arsenić, za chwilę będzie gotów także Bogdan Racovitan. Wybór przed trenerem Markiem Papszunem już lada chwila będzie w tej formacji bardzo duży.

Wojciech Cygan tej rzeczy bardzo żałuje

- Z innej beczki: Michał Probierz jeździł po Turcji, zaglądał na zgrupowania naszych drużyn. A gdyby zajrzał do was, do Hiszpanii, mielibyście mu kogo pokazać w kontekście reprezentacji?

- Wiem, że selekcjoner będzie na naszym meczu z Cracovią. Myślę, że sam najlepiej wie, którzy zawodnicy mogą okazać się przydatni do prowadzonego przez niego zespołu. Patrząc na grę defensywną reprezentacji mogę jedynie żałować, że kilku naszych graczy nie posiada polskich paszportów.

To będzie nowy król strzelców polskiej ekstraklasy? Leonardo Rocha zdradził, co go napędza na murawie [ROZMOWA SE]

- Zapytałem o te „polecenia” do reprezentacji, bo niewielu w Rakowie polskich graczy. A likwidacja przepisu o konieczności gry młodzieżowca jakby została skrojona w sam raz pod wasze potrzeby…

- W tym sezonie akurat Raków jest w czołówce ligi pod względem wypełniania limitu minut młodzieżowców. A przypisywanie wyłącznie nam „sprawstwa” likwidacji tego przepisu jest o tyle nietrafione, że za tą likwidacją w pewnym momencie w zeszłym roku opowiedzieli się na piśmie przedstawiciele wszystkich 18 klubów ekstraklasy.

- Wróćmy na koniec – w kontekście wzrostu Leonardo Rochy – do hasła: „Dwa metry Rakowa do tytułu”. Ma pan wrażenie – patrząc na przykład na zimowe transfery, że są takie kluby, które do owego tytułu mają jeszcze bliżej?

- Nie trzeba być wielkim analitykiem, by - patrząc na tabelę – wskazać tych, co mają bliżej… Ale dziś przed nami wszystkimi jeszcze tak wiele meczów, że dyskusja o mistrzostwie w tym momencie nie ma większego sensu. Każda z drużyn myślących dziś o tytule zaliczy wiosną słabsze mecze. Jedno natomiast jest pewne: ekstraklasa przyciąga rekordową frekwencję na stadionach, bo po prostu jest bardzo ciekawą ligą i gwarantuje wielkie emocje, zarówno w czubie tabeli, jak i w walce o utrzymanie.

Marek Papszun „odpalił” krytykantom. Nie gryzł się w język, było zwięźle, jasno i ostro!

- Dwa lata temu, zmierzając po tytuł mistrzowski, mieliście po 18. kolejce siedem punktów przewagi. Dziś na tym etapie macie dwa punkty straty do lidera. Zna pan doskonale trenera Marka Papszuna: on woli bronić z zespołem fotela lidera czy jednak atakować zza pleców?

- Pewnie wolelibyśmy mieć dużą przewagę; wtedy myślenie o wiośnie byłoby dużo spokojniejsze. Ale prawdą jest, że sytuacja, w której trzeba kogoś gonić, wywołuje dodatkową motywację i determinację.

- No to kto za cztery miesiące będzie mistrzem?

- Poczekajmy do końca maja.

Marek Papszun o pracy w Rakowie Częstochowa
Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?

Powstaje film o ostatnim sezonie Lukasa Podolskiego na murawie. Pokaże go Netflix, a wy zobaczcie przedpremierową galerię

Sport SE Google News
Autor:

Najnowsze