Przypomnijmy: "Sport" napisał, że Milekić od 21 kwietnia przebywa w Polsce nielegalnie, a zatem od tego dnia nie powinien już grać w Stali. Od tego czasu drużyna z Mielca rozegrała siedem spotkań.
- Wyjaśnienia przedstawione przez klub są niesatysfakcjonujące i nie rozstrzygają, w jakim okresie zawodnik przebywał w Polsce legalnie - mówi nam Łukasz Wachowski, dyr. Dep. Rozgr. Krajowych PZPN. - Z całą pewnością legalność pobytu i zatrudnienia istniała w chwili uprawnienia zawodnika do gry. I to jest kwestia kluczowa, bo uprawnienie z zasady obowiązuje do końca sezonu, chyba że zostanie cofnięte właśnie w związku ze zmianą sytuacji dotyczącej pobytu lub zatrudnienia. Nieprzekazanie przez klub informacji w tym zakresie jest podstawą do skierowania wniosku do Komisji Dyscyplinarnej PZPN o ukaranie klubu, a nie do weryfikowania wyników meczów.
W związku z niejasną sytuacją Miedź Legnica złożyła protest (przegrała ze Stalą 1:2), wietrząc okazję, bo przyznanie walkowera przywróciłoby jej nadzieję na walkę o Ekstraklasę. Ten protest zostanie rozpatrzony dziś do godz. 10.00 przez Komisję do spraw Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN. Jeśli nie zostanie odrzucony, to otworzy się droga do przyznania walkowerów rywalom Stali. Tyle że. wystarczy rzut oka na przepisy, aby domyślać się, jaki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. A w przepisach wyraźnie stoi, że na złożenie protestu klub ma 48 godzin po meczu. Od starcia między Miedzią a Stalą minęły dwa tygodnie, więc już na tej podstawie wniosek legnickiego klubu może zostać odrzucony. Bardziej prawdopodobna niż walkowery jest za to kara finansowa dla Stali Mielec. - Tak się stanie, jeśli potwierdzą się informacje, że zawodnik przebywa w Polsce nielegalnie. Wówczas Komisja Dyscyplinarna może nałożyć karę za to, że Stal nie poinformowała nas o zmianie sytuacji zawodnika - mówi Wachowski.
Jeśli skończy się na karze finansowej dla Mielca, to największe szanse na awans ma Górnik, który zajmuje drugie miejsce.