Wczoraj w Warszawie odbyło się kolejne posiedzenie sądu, na którym obecny był oskarżony (skorzystał z prawa do odmowy zeznań). W roli świadka stawił się dyrektor ds. bezpieczeństwa na Legii Bogusław Błędowski, nie było za to Rzeźniczaka. Piłkarz Legii za nieusprawiedliwioną nieobecność na posiedzeniu dostał grzywnę 1000 złotych.
Obrona Piotra S. wnioskowała o umorzenie sprawy ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Sprzeciw zgłosiła prokuratura, a sąd w związku z niepojawieniem się Rzeźniczaka rozprawę odroczył do 18 lutego. Szokujące jest to, że chociaż ofiara nie rości żadnych pretensji do oskarżonego, to Piotr S. już ponad pół roku (od 27 maja 2012) przebywa w areszcie. Wielu prawników jest zdumionych, coraz częściej mówi się, że prokuratura szuka haka na "Starucha" za protesty kibiców przeciwko premierowi Donaldowi Tuskowi.