Lechia Gdańsk mierzy się z dużymi problemami niemal od samego początku tego sezonu i obecnie znajduje się w strefie spadkowej PKO BP Ekstraklasy. Choć wydawało się, że taki los nie grozi Śląskowi, to w tej chwili wrocławska drużyna ma tylko 3 punkty przewagi Górnikiem Zabrze, zajmującym 16. miejsce, czyli pierwsze skutkujące spadkiem. Bezpośredni mecz tych drużyn mógł dać więcej spokoju Śląskowi, lub więcej nadziei Lechii, ale zakończył się on podziałem punktów, który raczej nie zadowala żadnej z ekip. Co ciekawe, niewiele brakowało, by do meczu w ogóle nie doszło, a wrocławianie mogli wyjechać z Gdańska z kompletem punktów za walkower!
Blisko skandalu w Gdańsku. Ochrona nie chciała przyjechać na stadion
O całej sytuacji opowiedział Sebastian Mila w rozmowie z portalem Meczyki.pl. Były zawodnik Lechii Gdańsk ujawnił, że ochrona nie chciała pojawić się na stadionie w Gdańsku. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta – chodziło o zaległości, jakie wobec firmy ochroniarskiej ma klub. – Ochrona nie chciała pojawić się na meczu z powodu zaległości finansowych. Na szczęście spotkanie doszło do skutku – powiedział Mila w programie „Pogadajmy o piłce”.
Więcej szczegółów ujawnił prowadzący Tomasz Włodarczyk. Skala zaległości miała sięgnąć miliona złotych! – To byłaby prawdziwa klapa. Z tego co udało się ustalić, było to ok. milion zł. Brak ochrony groziłoby walkowerem. Pieniądze się jednak ostatecznie znalazły – powiedział dziennikarz portalu Meczyki.pl. Wszystko wskazuje na to, że Lechia w ostatniej chwili uniknęła gigantycznego skandalu, ale takie problemy nie wróżą dobrze na przyszłość.