Wisła zajmuje w lidze 11. miejsce. W Gdańsku chciała w końcu pokonać ekipę gospodarzy. Jednak nie powiodło się. Trener krakowskiej drużyny Peter Hyballa tak podsumował spotkanie:
Brakowało wykończenia w ataku
- Gratuluję Lechii wygranej - powiedział opiekun Białej gwiazdy. - Muszę przyznać, że w pierwszej połowie dość łatwo przedostawaliśmy się do naszej strefy ataku, dobrze wychodziły nam pojedynki na skrzydłach, ale wynik po czterdziestu pięciu minutach tego nie odzwierciedlał. Na pewno lepiej powinni grać nasi środkowi obrońcy, którzy mieli częściej wyprowadzać piłkę. To poprawiło się w drugiej połowie, ale brakowało nam wykończenia w ataku. Ostatnie podanie, dośrodkowanie, strzał czy pojedynek – to musi być dokładne. Tego nam zabrakło.
Moglibyśmy grać nawet 100 minut
- Gra po przerwie była znacznie bardziej otwarta. Gospodarze posyłali sporo prostopadłych piłek do przodu i szybko przechodzili do ataku. Widać też było większą jakość Lechii wśród napastników. Staraliśmy się, jednak po błędzie Yeboaha w środku pola rywale mieli rzut rożny, z którego potem wziął się rzut karny i bramka. Bardziej zdenerwował mnie błąd, który doprowadził do rzutu rożnego, niż sam rzut karny. Potem przesunęliśmy naszego stopera Michala Frydrycha do przodu i próbowaliśmy grać na niego długie piłki. Niestety, moglibyśmy grać jeszcze 100 minut i nadal nie przyniosłoby to efektu bramkowego.
Nie ma pretensji
- Ostatnia kontra nie miała już większego znaczenia, bo ryzykowaliśmy i w tej sytuacji nie zastanawiasz się, czy przegrasz jedną czy dwoma bramkami. Oczywiście szkoda, ale tempo meczu było dobre i nie mam pretensji do drużyny. Powiedziałem zawodnikom w szatni, żeby nie spuszczali głów. W przyszłym tygodniu mamy ważny mecz w walce o utrzymanie przeciwko Stali Mielec - zakończył niemiecki szkoleniowiec Wisły.
Wisła bez przełamania w Gdańsku. Kapitan Lechii Flavio Paixao z golem i asystą [WIDEO]