Serge Branco ma załatać dziury w defensywie Wisły. Cristian Diaz odpowiada za strzelanie bramek dla Śląska. Czeka nas zatem ich bezpośrednia konfrontacja. A przed meczem opowiedzieli "Super Expressowi" o swojej wielkiej pasji.
Kameruńczyk ma dwa lwy
Kameruńczyk najważniejsze tatuaże zrobił dla mamy.
Patrz też: Koniec wieży Babel w Wiśle Kraków. Obowiązkowe lekcje polskiego!
- Umarła dwa lata temu. Dzięki nim zawsze jesteśmy razem - opowiada piłkarz Wisły, pokazując nam imponujące wzory na nogach, ramionach i plecach. - To symboliczne tatuaże. Na obu nogach mam matkę z synem, czyli moją mamę i mnie. Są też dwa wielkie lwy na plecach, z imionami wszystkich czworga moich dzieci. Kiedy zdobędziemy mistrzostwo i Puchar Polski, pomyślę o wiślackim tatuażu - uśmiecha się Branco.
Poza tatuażami Serge przykuwa uwagę oryginalnymi fryzurami. Teraz na jego głowie króluje blond irokez. - Wszystko zależy od drużyny, w której gram. Kolory Wisły to czerwony, biały i niebieski. Jeśli zaczniemy wygrywać, zafarbuję włosy właśnie w te barwy - zapowiada Kameruńczyk.
A Argentyńczyk skorpiona
Tatuaże poświęcone w większości rodzinie to również znak szczególny Cristiana Diaza.
Przeczytaj koniecznie: Cristian Diaz, nowa gwiazda Śląska: Wszyscy żuli liście koki oprócz mnie
- Mam ich w sumie trzynaście, ale na tym na pewno nie skończę - mówi Argentyńczyk. - Zdecydowana większość z nich odnosi się do mojej rodziny - zdradza napastnik Śląska, który ma wytatuowane imiona swojej córki (Azul Alanis) i praktycznie całej rodziny. - Mam też dwie gwiazdy, które symbolizują moich rodziców i skorpiona. To właśnie skorpion był pierwszy, zrobiłem go w wieku 15 lat - opowiada.
Diaz sprawdził już, gdzie we Wrocławiu można fachowo wykonać kolejne tatuaże. - Nie wiem, ile ich jeszcze będzie, ale kilka na pewno - deklaruje. Na razie jednak Argentyńczyk skupia się na grze. Jest zły, że w ostatnich meczach nie trafił do siatki, choć okazji nie brakowało. W Krakowie ma się to zmienić.