Od początku do końca spotkania z FC Astana to wrocławianie byli stroną dominującą. Piłkarze Śląska zagrali skutecznie w defensywie i bardzo dobrze w ataku, czego efektem były aż cztery strzelone wicemistrzowi Kazachstanu gole. A mogło być ich więcej, gdyby Sebino Plaku w 8 minucie wykorzystał świetne podanie Sebastiana Mili. Kapitan WKS-u dograł krosową piłkę do wchodzącego w pole karne Albańczyka, ten przyjął piłkę na klatkę piersiową, położył bramkarza na ziemi, jednak jego strzał w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę i wyszedł na róg. Na szczęście minutę później Śląsk już prowadził. W pole karne z rzutu rożnego piłkę wrzucił Mila, a Dalibor Stevanović z najbliższej odległości umieścił ją przy słupku.
W 18 minucie Kazachowie przeprowadzili najgroźniejszą akcję w meczu. Po rzucie rożnym do piłki dopadł Beisebekov i uderzył z bliska, jednak Wojciech Pawłowski był na posterunku i bezbłędnie wyczuł intencje strzelca. Na więcej rywalom wrocławianie już nie pozwolili, a sami byli blisko strzelenia drugiej bramki. W 20 minucie Stevanović fantastycznie przymierzył z dystansu, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce, a starający się ją dobić Plaku nie trafił w bramkę.
W drugiej połowie już tradycyjnie na boisku pojawiło się jedenastu nowych graczy Śląska, jednak gra wyglądała podobnie. Piłkarze Astany wykazywali co prawda nieco więcej animuszu w konstruowaniu akcji ofensywnych, jednak szybko zostali skarceni przez Sylwestra Patejuka, który tym razem zagrał na szpicy. Najpierw w 62 minucie Patejuk wykorzystał dośrodkowanie Mateusza Cetnarskiego z rzutu rożnego i na raty zdobył swojego pierwszego w tym meczu gola. Dwie minuty później miał już na koncie kolejnego, ponownie dzięki Cetnarskiemu. Pomocnik Śląska przymierzył z dystansu, piłka odbiła się od jednego z rywali i zmyliła bramkarza, który padając już na murawę w ostatniej chwili zatrzymał ją nogami. Do futbolówki dopadł jednak Patejuk i z bliska wpakował ją do siatki.
Nie był to jednak koniec koncertu Patejuka. Tuż przed końcem spotkania Flavio Paixao doskonale podał w pole karne, a skrzydłowy WKS-u strzałem głową umieścił piłkę w bramce. Tym samym Śląsk odniósł czwarte zwycięstwo w piątym zimowym sparingu. Jak dotąd nie przegrał meczu i stracił tylko dwie bramki.
Od początku do końca spotkania z FC Astana to wrocławianie byli stroną dominującą.W 9. minucie Śląsk objął prowadzenie. W pole karne z rzutu rożnego piłkę wrzucił Sebastian Mila, a Dalibor Stevanović z najbliższej odległości umieścił ją przy słupku. Ten sam zawodnik w 20. minucie trafił z dystansu w poprzeczkę.
Przeczytaj: Robert Lewandowski najlepszym piłkarzem Europy Wschodniej!
Po przerwie popis dał Sylwester Patejuk. Najpierw w 62 minucie wykorzystał dośrodkowanie Mateusza Cetnarskiego z rzutu rożnego i na raty zdobył swojego pierwszego w tym meczu gola. Dwie minuty później strzelił kolejnego, a cztery minuty później skompletował hat-tricka.
FC Astana - Śląsk Wrocław 0:4 (0:1)
Bramki: Stevanović 9, Patejuk 62, 64, 86
Śląsk I połowa: Pawłowski - Socha Grodzicki, Gavish, Dudu - Stevanović, Misik - Dankowski, Mila, Plaku - M. Paixao
Śląsk II połowa: Wrąbel - Zieliński, Hołota, Adamec, Ostrowski - Hateley, Kaźmierczak - F. Paixao, Cetnarski, Uliczny - Patejuk