Vuković doskonale wie, co poczuł w październiku Czesław Michniewicz. Serb także był noszony na rękach przez Dariusza Mioduskiego, gdy wywalczył z Legią mistrzostwo Polski w sezonie 2019/20. Niestety, nieudana walka o europejskie puchary poskutkowała zwolnieniem, a jego następcą został Michniewicz. Ten niemal w debiucie grał kluczowy mecz o awans do Ligi Europy z Karabachem Agdam, który przegrał 0:3. Otrzymał jednak szansę na zbudowanie zespołu i w świetnym stylu zdobył mistrzostwo Ekstraklasy w poprzednim sezonie. Pod koniec sierpnia tego roku spełnił oczekiwania włodarzy, gdy niespodziewanie poprowadził Legię do Ligi Europy, eliminując faworyzowaną Slavię Praga. Po tym sukcesie mistrzowie Polski wpadli jednak w potężny kryzys, co poskutkowało zwolnieniem 51-letniego trenera. Drużynę przejął Marek Gołębiewski, ale jego notowania nie są zbyt korzystne. Właściciel Legii wprost poinformował o trwających poszukiwaniach następcy obecnego szkoleniowca.
Artur Boruc wybuchł po porażce Legii! Wprost napisał „ku…”, nie miał żadnych zahamowań
W galerii poniżej możecie przypomnieć sobie atmosferę, w jakiej Vuković rozstawał się z Legią w zeszłym roku:
Vuković wprost o powrocie do Legii
Głównym kandydatem Mioduskiego jest Marek Papszun. Ten ma jednak ważny kontrakt do końca sezonu z Rakowem Częstochowa, a w Warszawie ucieka czas. Stołeczny zespół jest na półmetku sezonu w strefie spadkowej, w czwartek odpadł z Ligi Europy, a jedyną nadzieję daje na ten moment Puchar Polski. Działacze chcą wykorzystać przerwę zimową na prawdziwą rewolucję – zarówno w składzie, jak i sztabie szkoleniowym. Wydaje się, że trener wicemistrzów Polski nie odejdzie z Częstochowy przed końcem kontraktu, więc trzeba wprowadzić plan B. W tym gronie najgłośniej mówi się o Leszku Ojrzyńskim i właśnie Vukoviciu.
Wyciekł prawdziwy pseudonim Marka Papszuna. Brzmi groźnie, wiele to o nim mówi
Serb miał duży żal do Mioduskiego po zwolnieniu, czego nie ukrywał w mediach. Dlatego szanse na jego angaż były niewielkie, a 42-latek postanowił rozwiać jakiekolwiek nadzieje kibiców. W rozmowie w Magazynie Sportowym RDC postawił sprawę jasno. - Wiem, że powrót do Legii nie będzie miał miejsca. Miałem oferty pracy w różnych klubach, także polskich. Jeśli jednak czułem, że to nie jest projekt, w którym mogę się wykazać i realizować, tylko będę trafiał na ludzi działających pod presją wyniku, to wolę czekać. Lepiej postąpić tak, niż potem żałować – przyznał szczerze wielokrotny mistrz Polski z Legią.