W czwartek Dariusz Mioduski ma zorganizować konferencję prasową, na której poinformuje oficjalnie o przyklepanych właśnie zmianach. Przejmuje całkowitą kontrolę nad klubem płacąc Leśnodorskiemu i Wandzlowi po około 19 mln złotych za ich akcje (obaj mieli po 20%). Z punktu widzenia ekonomicznego dla dwóch ostatnich to świetny interes, bo obaj zainwestowali w Legię po niecałe dwa miliony. Zgodnie z tym co sugerowaliśmy w sobotę, Leśnodorski zostanie w klubie, ale jego władza zostanie drastycznie zmniejszona. Zostanie przewodniczącym Rady Nadzorczej, a na jego miejsce – prezesa z pełnią władzy - wskoczy Mioduski.
Tak jak pisaliśmy, Mioduskiemu zależy na ewolucji, a nie rewolucji, więc w klubie zostanie większość pracujących w nim do tej pory ludzi – jak na przykład dyrektor sportowy Michał Żewłakow. Wprawdzie kilka dymisji będzie, ale nie dotyczą one osób, które miałyby fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania Legii. Być może więcej zmian będzie po sezonie, teraz dla Mioduskiego najważniejsze jest, aby w klubie panowała stabilizacja, która ma pomóc piłkarzom w obronie tytułu.
Zmieni się, zarówno personalnie, jak i koncepcyjnie, akademia Legii, ale to akurat nie ma w tym momencie żadnego wpływu na funkcjonowanie pierwszej drużyny.