Super Express: Czy zwolnienie trenera Michniewicza było dobrym rozwiązaniem?
Orest Lenczyk: - Z samej ciekawości poczekałbym ze zwolnieniem przynajmniej do wczorajszego meczu z Napoli. Bo jeśli uknuto stwierdzenie, że Legia Michniewicza dobrze gra tylko w pucharach, to zaczekałbym, żeby stwierdzić czy to prawda, czy też dwa wygrane mecze były przypadkiem. A tak naprawdę, to Michniewicz mógł spokojnie pracować do końca roku. Nie sądzę, że nie wiedziałby, co ma robić w najbliższych dwóch miesiącach. Zbudował fundament w Legii i to taki, który dał mu szansę grania w Europie. Dawno temu wyraziłem opinię, że zdobycie mistrzostwa Polski i gra w Europie, to koniec pracy trenera i to się od lat sprawdza. Chyba dlatego, że europejskie puchary dla polskich drużyn zawsze były kopaniem się z koniem.
- Prezes Dariusz Mioduski jest sporo lat w piłce. Dlaczego nie wyciąga wniosków i tak żongluje trenerami, zmieniając ich nawet krótko po zdobyciu mistrzostwa Polski?
- Chyba nikt do końca nie wie, co się dzieje w Legii. Jak dobrze pamiętam, to w sytuacjach kryzysu w klubach zawsze wyciągało się jakieś brudy – że jeden czy pięciu zawodników gdzieś tam popiło, albo jakiś nie wrócił do klubu na czas. W ten sposób tworzyły się opinie, że to jest powód kryzysu. Ale tak naprawdę Legia w ostatnich latach jest zbieraniną zawodników, która zdobywała mistrzostwo, z wyjątkiem sezonu gdy wyprzedził ją Piast, bo nie miała konkurentów. Zapewniała sobie szybko mistrzostwo, piłkarze się bawili, często grali pod publiczkę, a rywale szybko odpuszczali, bo nie mieli atutów. Jeśli to się wyczerpało, a inni zaczęli walczyć, znaleźli sposób, żeby Legię atakować już na jej połowie i nie dać się rozpędzić, to Legia przegrywa. Gdzieś tam dwóch, trzech małych legionistów w ofensywie ciągle się przewraca, bo są faulowani, ale mija 90 minut i Legia nie strzela bramek, nawet w lidze. Bronię Michniewicza, ale być może nie wszystko robił dobrze. W ataku Legii gra Emreli, ale co by się stało, gdyby wystawić go razem z Pekhartem? To niemożliwe, a może byłoby jeszcze lepiej?
Niedobre wieści z obozu Pogoni. W hicie ekstraklasy bez czołowego strzelca
- Użył pan słów „zbieranina zawodników”. Michał Kucharczyk w jednym z wywiadów powiedział, że nie jest normalne, żeby w kadrze Legii było tylko 25 procent Polaków.
- A ja dodam, że jestem zdziwiony, że Kucharczyk, którego bardzo szanuję, nie gra w Legii. Grał w niej przez kilka lat i jego forma, powiem w ciemno, predysponuje go do Legii i jest tam przydatnym zawodnikiem. A jeżeli wyemigrował aż do Szczecina, to żal mi tego chłopaka. Powiem panu, że dwa razy miałem propozycję z Legii, i zawsze się broniłem przed pracą w tym klubie. Po latach spotykałem kolegów trenerów, którzy mieli coś wspólnego z Legią, to mówili, że mi się nie dziwią. Oczywiście, w karierze trenera warszawski klub jest czymś ważnym, bo większość jego szkoleniowców awansowała do reprezentacji Polski.
- Kiedy pan miał propozycje z Legii, za którego z właścicieli?
- Niedelikatne pytanie, następne proszę.
- To proszę o bardziej konkretną odpowiedź. Prezes Mioduski umie zarządzać klubem od strony sportowej czy może powinien wziąć dobrych doradców?
- Nikomu nigdy nie zaglądałem do kieszeni, ale kto wkłada pieniądze w klub, to po pierwsze - decyduje, a po drugie – znaczenie mają doradcy. Już 20 lat temu przeklinałem wszystkich menedżerów, którzy kombinowali z piłkarzami. Dzisiaj patrząc na Legię, to zadam pytanie - czy to trener odpowiada za sprowadzanie zawodników, którzy w niej grają? Może się nie znam albo nie wiem za dużo, ale nie sądzę, żeby Michniewicz był menedżerem i sprowadzał piłkarzy. Ktoś za to odpowiada.
Ważne przesłanie w sprawie Matty'ego Casha. Kibice powinni być zachwyceni, jest na co czekać
- Za transfery w Legii odpowiada dyrektor sportowy Radosław Kucharski i wiele osób zarzuca mu, że często są nietrafione.
- To proszę napisać, że Lenczyk też tak uważa. A Żewłakow, jeden i drugi nie są autorytetami, żeby się tym zajmować i proponować zawodników do Legii? A może wchodzimy w takie strefy, że nie powinienem zabierać głosu.
-Dobrze, to zmieńmy temat. Co jest dla pana pozytywem naszej ligi?
- Mam bardzo duże uznanie dla trenera Pogoni Szczecin (Kosta Runjaic- red). To nie jest łatwo prowadzić drużynę w której jest wielu wychowanków i trener musi też żonglować ze starszymi piłkarzami. Jest tam kilku fajnych doświadczonych piłkarzy, że jak patrzę na nich, to żałuję, że nigdy nie byłem ich trenerem, chociaż może oni nie żałują (śmiech). Mam na myśli Drygasa i Dąbrowskiego. Ten młody Kozłowski to talent absolutny, ale jestem ciekawy, co będzie się z nim działo. Mogę przy okazji złożyć gratulacje dla prezesa Pogoni, że ma zaufanie i liczy na tego trenera. Jeśli Pogoń będzie dalej tak grała, to dużo zależy od prezesa - czy po dwóch, trzech przegranych meczach, nie dołączy do tych, którzy krytykują trenera i będą go chcieli go zwolnić. Oparcie prezesa dla trenera jest najważniejsze.
- A propos Kozłowskiego. Może już wyjechać za granicę czy powinien zostać jeszcze w Pogoni?
- Kiedyś pytano mnie o Bartosza Kapustkę, to mówiłem, że za wcześniej na wyjazd. Wcześniej pytano mnie o Radka Matusiaka i odradzałem mu wyjazd do Włoch. Mógłbym wymieniać kolejnych piłkarzy, ale wiadomo... pecunia non olet. (pieniądze nie śmierdzą – red.). Z drugiej strony w Pogoni muszą też patrzeć, co się będzie działo w klubie za pół roku czy za rok pod względem finansów. Co do Kozłowskiego, to nieważny jest wiek, ani to, ile rozegrał meczów w reprezentacji. Ważniejsze są predyspozycje psychiczne zawodnika, co się dzieje w jego rodzinie.
- Kto dla pana jest głównym kandydatem do mistrzostwa Polski?
- Jesteśmy dopiero po 1/3 sezonu, więc za wcześniej prorokować. Pamiętajmy, że w polskiej lidze bywają rycerze jesieni i wiosny. Zapewne ci, którzy będą mieli szansę na mistrzostwo po pierwszej rundzie jeszcze się wzmocnią.
Skandaliczna decyzja w Lidze Mistrzów! Stanowcza reakcja klubu, będą walczyć w tej sprawie