Włosi w tegorocznym Euro idą jak burza. Swoją grupę wygrali z kompletem punktów, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Co prawda w 1/8 finału podopieczni Roberto Manciniego potrzebowali dogrywki, aby wyeliminować Austrię (2:1), ale w ćwierćfinale powrócili już na właściwe tory. Po jednym z najlepszych spotkań w całym turnieju pokonali bowiem Belgię, meldując się w półfinale. - Uważam, że mecz z Belgią był takim przedwczesnym finałem. W mojej opinii był to jak na razie najlepszy mecz podczas tegorocznego Euro, toczony w niesamowitym tempie. Nie oznacza to jednak, że półfinał będzie dla „Squadra Azzurra” łatwiejszy. Na ich drodze staną bowiem Hiszpanie, z którymi reprezentacja Włoch ma pewne rachunki do wyrównania. Mam tu na myśli rzecz jasna finał Euro 2012, turnieju rozgrywanego w Polsce i na Ukrainie, gdzie zespół „La Furia Roja” zmiótł rywali z murawy, wygrywając 4:0 – prognozuje Czachowski.
Nie należy lekceważyć Hiszpanów
- Jeśli chodzi o Hiszpanów to chyba mało kto spodziewał się, że ta drużyna – pomimo że nie prezentuje się zbyt dobrze – zajdzie aż tak daleko. Z pewnością oba zespoły mają ten sam cel, którym jest awans do finału. Podopiecznym Luisa Enrique będzie jednak bardzo trudno pokonać znakomicie zorganizowany włoski zespół, który przy okazji gra bardzo przyjemny dla oka futbol – podkreśla były reprezentant Polski. Po chwili dodaje jednak, że w żadnym wypadku nie należy deprecjonować umiejętności „La Furia Roja”. - Hiszpanów możemy śmiało porównać do Portugalii sprzed pięciu laty. Wtedy też Cristiano i spółka nie błyszczeli, wygrali tylko jedno spotkanie w regulaminowych 90 minutach. Ale żelazną konsekwencją doprowadzili do tego, że ostatecznie udało im się sięgnąć po tytuł mistrzów Europy. Choć Włosi bezapelacyjnie są faworytem tego meczu, absolutnie nie można skreślać podopiecznych Luisa Enrique – zauważa.
Squadra Azzurra, czyli kolektyw
Były zawodnik Udinese Calcio, a obecnie ekspert telewizyjny nie ma także wątpliwości, co jest obecnie największą siłą podopiecznych Roberto Manciniego. - Drużyna, kolektyw. Proszę zwrócić uwagę jak ci piłkarze cieszą się po zdobytych bramkach. Nawet jeśli strzelą gola San Marino, widać w nich taką prawdziwą, niewymuszoną radość i poczucie jedności. Widać ewidentnie, że ten zespół został stworzony przez Roberto Manciniego w idealny sposób. Wszyscy piłkarze, będący trybikami w jego układance, wspólnie tworzą spójną całość – mówi. Pomimo tego Czachowski wyróżnia także indywidualnie jednego z zawodników włoskiej kadry. - Kluczowy dla tej drużyny bezapelacyjnie jest Marco Verratti. Musimy pamiętać, że piłkarz PSG w końcówce sezonu zmagał się z urazem. Mancini wprowadzał go jednak bardzo umiejętnie. Tak, aby był w rytmie meczowym właśnie na te najważniejsze spotkania fazy pucharowej. Z Belgią zanotował wyśmienite zawody, kierując grą swojej reprezentacji. Zresztą nie chodzi jedynie o umiejętności piłkarskie. Jest to zawodnik, który potrafi w odpowiednim momencie zmobilizować kolegów, pozytywnie zareagować na wydarzenia boiskowe i pociągnąć zespół do przodu – podkreśla.
Włochy drużyną bez słabych punktów?
Choć 54-latek ma ogromny podziw dla drużyny stworzonej przez Roberto Manciniego, zwraca jednak uwagę na słabszy punkt w tej układance, który Hiszpanie będą mogli wykorzystać. - Jeśli miałbym szukać mankamentów we włoskiej drużynie to w pierwszej kolejności wskazałbym na lewą stronę defensywy. Jak wszyscy bowiem wiemy, poważnej kontuzji doznał rozgrywający rewelacyjny turniej Leonardo Spinazzolla. W meczu półfinałowym najprawdopodobniej będzie musiał zastąpić go Emerson Palmieri, który w minionym sezonie zagrał w Chelsea raptem dwa mecze ligowe. Jego ewentualny występ to w tej chwili zdecydowanie największy znak zapytania w kontekście włoskiej kadry – kończy Czachowski.
Paweł Staniszewski