Była końcówka pierwszej połowy towarzyskiego meczu Francja – Niemcy. Gospodarze przygotowywali się w ten sposób do Euro 2016, które rozgrywane było w ich kraju. Widzowie na stadionie, a także ci przed telewizorami, usłyszeli wybuchy, ale wzięli je za zwykłe fajerwerki. Dopiero później wszyscy zrozumieli, że mieli duże szczęście. Zamachowcy próbowali dostać się bezpośrednio na stadion, co skończyłoby się jeszcze większą masakrą. Przed Stade de France doszło do trzech eksplozji, które dały znak reszcie terrorystów, by rozpoczęli oni swoje ataki. Ostatecznie działania, do których przyznało się Państwo Islamskie, doprowadziły do wprowadzenia we Francji pierwszego stanu wyjątkowego od 1961 roku.
Marek Jóźwiak ocenia start kadrowicza w Lens. Przemysław Frankowski zachwyci we Francji?
Poniżej możecie zobaczyć, jaki chaos wywołali zamachowcy w Paryżu
Teraz rusza największy w historii Francji proces. Nie może to dziwić, gdyż zamachy z listopada 2015 r. były tam najkrwawszymi od czasu II wojny światowej. Sąd został odpowiednio zabezpieczony, a sam proces ma trwać dziewięć miesięcy, co sprawia, że będzie to najdłużej trwająca sprawa karna w historii Francji. Akta sprawy liczą 542 tomy, a stron cywilnych będzie co najmniej 1800. Na sali pojawi się 550 osób.
Polska - Anglia. Odważna prognoza Zbigniewa Bońka. Czy to możliwe?
Przed sądem stanie dwudziestu oskarżonych, którzy są podejrzani o udział w przygotowaniu ataków. Główną postacią postępowania wydaje się być jedyny zamachowiec, który przeżył – pochodzący z Maroka Salah Abdeslam. Obok niego zasiądzie dziesięciu innych podejrzanych o współudział, a trzech będzie odpowiadało z wolnej stopy. Z kolei sześciu oskarżonych będzie sądzonych zaocznie, a wśród nich znajdują się m.in. inicjator innych zamachów, Oussama Atar, i nazywani „francuskimi żołnierzami ISIS” bracia Fabien i Jean-Michel Clain. Akt oskarżenia opiera się na genezie zamachów, a informacje zbierały służby francuskie i zagraniczne.