Super Express: - Rozmawiał pan z synem po tamtym meczu?
Edward Krychowiak: - Nie, to była trudna sytuacja. On może jest kozak,walczak, ale ma też normalne uczucia i chciałby być chwalony po zwycięstwach. Wysłałem mu SMS następnego dnia i podziękowałem, że zdobył się na odwagę i przyszedł na konferencję.
- Jak pan przeżył to, co się stało w meczu ze Słowacją?
- Byłem drugim największym przegranym, bo Grzegorz to mój syn, a rodzic przeżywa niepowodzenia dzieci. Do takich imprez jak Euro kibice, jak również piłkarze przygotowują się nie dzień ani dwa, ale bardzo długo. To był wypadek przy pracy. Było mi bardzo przykro, bo tu w Mrzeżynie było dużo przygotowań do śledzenia Euro, a w 62. min meczu ten czar prysł jak bańka.
- Trener Sousa stoi murem za Grzegorzem, koledzy dodają mu otuchy. Jednak krytyki a nawet hejtu było dużo
- Już przeżyłem pewien etap, gdy krytykowano Grzegorza. Po występach na mundialu w 2018 czy innych meczach był krytykowany całkiem niesprawiedliwie i serce bolało. Tutaj był jego błąd, była kara, więc to mniej boli. Co do hejtu, to nie będę leczył i naprawiał pewnej grupy ludzi, tylko musimy z tym żyć jako kibice i rodzice. Na facebooku po obraźliwych słowach pod adresem syna spytałem ich autora, czy chciałby i jakby się czuł, gdybym ja tak obrażał jego rodziców. Jeden z dziennikarzy zasugerował na facebooku zbieranie podpisów pod tym, żeby zabrać piłkarzom pensje i premie. Czy ja bym chciał żeby zabrać dziennikarzowi pieniądze za to, że coś napisał źle, albo się pomylił? Raczej nie.
- Grzegorz szybko się podniesie?
- Myślę, że mu szybko przejdzie, a dłużej będzie mnie trzymało. Natomiast jego sytuacja jest zła pod każdym względem. Mecz z Hiszpanią odbędzie się w Sewilli, gdzie Grzesiek ma dom i wielu znajomych i chciałby tam wystąpić. Jeśli Polacy wygrają, a może się zdarzyć, to trener nie będzie zmieniał zwycięskiego składu na Szwecję.
Inaki Astiz podpowiada przed meczem z Hiszpanią. Przestrzega Polaków przed tym piłkarzem