Jak pisze nasz wysłannik na Euro 2020, red. Przemysław Ofiara, piłkarska fala przetacza się od kilku dni przez Petersburg. Drugie największe miasto Rosji jest organizatorem kilku meczów Euro w tym właśnie poniedziałkowego Polski ze Słowacją. W mieście aż skrzy od futbolowego klimatu, przyjechało wielu kibiców z Polski. – Nie ma opcji, musimy to wygrać. Po to przylecieliśmy z Polski, żeby świętować wielkie zwycięstwo biało-czerwonych – powiedział nam jeden z fanów. To miasto żyje, a jego piłkarskie serce od kilku dni bije coraz mocniej. Podczas meczu Belgia – Rosja był po prostu szał, kibice nie mogli zmieścić się w fan-zonie, a na ulicach trwała wielka fiesta. Miejscowym zabrakło tylko (i aż) dobrego wyniku „Sbornej”, która została upokorzona przez Belgów 3:0. Fanów to jednak zupełnie nie zraziło i tłumnie aż do rana przemieszczali się po mieście. Choć rano to obecnie w Petersburgu pojęcie względne, bo widno jest w zasadzie całą noc (trwają tak zwane „białe noce”). Rosjanie doskonale wiedzą, że w poniedziałek Polska gra na Gazprom Arenie ze Słowakami. Taksówkarz Aleksiej, który wiózł ekipę „Super Expressu” po odbiór akredytacji, obdzwonił swoich znajomych i wypytywał o przewidywania meczu. Wszyscy odpowiadali krótko: wygra Polska!
Lewandowski im jeszcze nie strzelił. To może być jubileuszowy rywal gwiazdy reprezentacji Polski
Rozgrzewka kadry w sali balowej
Tymczasem kadrowicze Paulo Sousy nie mogli odbyć treningu na nowoczesnym stadionie w St. Petersburgu (obawa organizatorów przed zniszczeniem murawy), musieli więc przeprowadzić oficjalne meczowe przygotowania w Gdańsku przed wylotem. By nie wypaść z rytmu trenerzy zaordynowali rozgrzewkowe zajęcia w dużej reprezentacyjnej sali hotelu „Astoria”. To tak zwany trening aktywacyjny.
Lewy perfekcyjnie panował nad piłką
Każdy gracz miał własną matę, ale zanim zaczęli wykonywać ćwiczenia fizyczne, kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski sprawdził kolegów, przechodząc od jednego do drugiego i w tym samym czasie... perfekcyjnie żonglując piłką - w żadnym momencie nie było zagrożenia dla przeszkolonych fragmentów zabudowy sali. Wymieniał podania z partnerami, a ci odbijali futbolówkę. „Lewy” bawił się doskonale, prezentując nienaganną technikę panowania nad piłką. W końcu jeden z kadrowiczów nie zdołał jej opanować… Mamy film, wszystko widać na załączonym materiale wideo: